Skip to main content

Zielona sałatka z serem

Sałatki, w różnym wydaniu, jem okrągły rok. Miło, że teraz różne zieloności można kupić kiedy tylko nam się zamarzy! Niektórzy podważają ich wartość, ale mnie przekonuje tłumaczenie znajomej dietetyczki, że jedzenie ich i tak przynosi więcej pozytywów niż szkód. Ta sałatka to niewiele składników, a mnóstwo smaku. To także dobry sposób na pozbycie się resztek serów z lodówki. Tak sobie myślę… może ten czas izolacji, to dobry moment byśmy nauczyli się nie wyrzucać jedzenie i wykorzystywać wszystko ile tylko się da. Bazą sosu do tej sałatki jest olej z pestek dyni, jeśli nie znacie, to bardzo Wam polecam. Oczywiście, że jest zdrowy! A przy tym pyszny! Według mnie, wystarczy ten olej, nieco pieprzu, soli i właściwie nic więcej nie jest potrzebne!

Read More

Ziemniaczano-bakłażanowy klops

Inspiracją do przygotowania tego dania były zalegające w lodówce ugotowane ziemniaki, ale nie są one jedynym głównym bohaterem. Ciekawej tekstury dodaje bakłażan, a dużo smaku ser i szynka. Nie jest to bardzo czasochłonne danie, bo i sama ostatnio nie mam na takowe czasu. Śmiało, spróbujcie mojej wersji i stwórzcie swoją własną. Choćby po to, żeby pozbyć się różnych resztek, które ciężko osobno zużyć.

Read More

Zupa, której składniki to małżeństwo idealne!

Być może większość z Was już doskonale wie, że uwielbiam tradycyjną kuchnię i kiedy prezentuję przepisy mocno zakorzenione w historii danego miejsca- staram się aby były najbardziej jak to możliwe zbliżone do oryginału. Często jest to bardzo trudne- albo brakuje oryginalnych składników albo okazuje się, że jak to z tradycyjnymi daniami bywa, w każdym domu gotuje się je nieco inaczej, według rodzinnego przepisu. Tak jest i z tą zupą, którą chcę Wam dzisiaj zaproponować. Minestra maritata to zupa gotowana na specjalne okazje. Zwykle na Wielkanoc, ale zdarza się, że i na Boże Narodzenie lub po prostu na ważne, rodzinne uroczystości. Jej nazwę często błędnie tłumaczy się jako zupa małżeńska lub zupa weselna, a tak naprawdę w wolnym tłumaczeniu oznacza zupę z idealnie łączących się ze sobą składników. Ugotujcie i oceńcie!

Składniki na 6-8 solidnych porcji zupy:
  • 250 g friarielli
  • 1/3 małej główki kapusty włoskiej
  • mały brokuł
  • 150 g wędzonego boczku
  • 200 g żeberek wieprzowych
  • 200 g wołowiny (na przykład łaty wołowej)
  • udko z kurczaka
  • 3 średnie marchewki
  • 2 łodygi selera naciowego
  • natka pietruszki
  • nieco liści selera
  • ząbek czosnku
  • sól
  • pieprz
  • Pecorino Romano

Zaczynamy od wywaru. Na początek do garnka powinno trafić mięso wołowe i wieprzowe.

Dodajemy czosnek.

Gotujemy jakieś 30 minut. Oczywiście usuwamy wszelkie szumy. Po tym czasie dodajemy mięso drobiowe.

Marchewkę i selera kroimy w plastry lub w kostkę.

Dodajemy do gotującego się wywaru.

Gotujemy dalej, przez około 45 minut, na małym ogniu. Wyciągamy ugotowane mięso i pozostawiamy do przestudzenia.

Boczek kroimy w kostkę i podsmażamy.

Gdy będzie ładnie zrumieniony- zdejmujemy z patelni.

Na wytopionym tłuszczu podsmażamy lekko przesiekane friarielli.

W międzyczasie brokuł dzielimy na nieduże różyczki i wrzucamy do gotującego się wywaru.

Szatkujemy kapustę i po kilku minutach także wrzucamy do bulionu.

Liście selera i pietruszkę kroimy, dokładamy do warzącej się zupy wraz z podsmażonym boczkiem.

Dodajemy także friarielli.

Na patelnię, gdzie podsmażał się boczek a potem friarielli wlewamy nieco wody i przy jej pomocy zbieramy wszystkie smaki- przelewamy do zupy.

Ugotowane i przestudzone mięso kroimy na kawałki.

Dodajemy do całości.

Wszystko gotujemy kilka minut. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Podając, oprószamy startym serem.

Makaron z serem i pieprzem, czyli cacio e pepe

Ostatnio znajomi odwiedzający mój ukochany Neapol, poprosili mnie o polecenie restauracji na dobrą kolację. Przy okazji cała masa wspomnień, cudownych widoków, zapachów i smaków wróciła ze wzmożoną siłą. Tęsknię za tym niebem i słońcem, nawet tym zimowym… Dzisiaj zatem powrót do kuchni włoskiej. Tym razem potrawa związaną z Rzymem. Jedna z tych bardzo prostych, a jakże pysznych.

Na jedną porcję przygotujcie:
  • około 100 g makarony typu spaghetti (lub innego długiego i najlepiej cienkiego)
  • 20 g startego Pecorino Romano
  • około 15-20 ziaren czarnego pieprzu (płaska łyżeczka mielonego pieprzu)
  • 2-3 łyżki oliwy (w najbardziej pierwotnej wersji tego dania oliwa nie występuje, ja jednak lubię na niej podsmażyć pieprz i dzięki temu wydobyć dodatkowy aromat)
  • sól
Przepis jest banalnie prosty. Zetrzyjcie ser i utrzyjcie/zmielcie pieprz, jeśli używacie takiego w ziarnach.

Ja lubię, gdy jest zmielony nieco grubiej.

Makaron ugotujcie w lekko osolonej wodzie.

W przypadku tego przepisu polecam gotowanie z minutnikiem, a nie “na oko”, czy też raczej “na ząb”. Musimy zastopować gotowanie, gdy makaron będzie bardzo mocno al dente, czyli gotujemy około 3 minuty krócej, niż wskazuje na to zalecenie na opakowaniu. Odcedźcie makaron zachowując ok. 100 ml wody.

Pieprz podsmażcie przez chwilę na rozgrzanej oliwie.

Dołóżcie makaron i zalejcie wszystko wodą z gotowania.

Gotujcie wszystko na niewielkim ogniu przez kilka minut, aż ilość wody będzie zredukowana, a makaron odpowiednio miękki.

Na koniec dorzućcie starty ser, wymieszajcie i gotowe. Smacznego!