Zielono mi, zielona i zupa

Zupy są świetne nie tylko, jako rozgrzewka w zimowe dni. Wspaniale sprawdzają się także latem, jako pożywny i lekki posiłek. Poniższy przepis to skutek wizyty na bazarze. W moim ogródku jeszcze większość z użytych warzyw jest niedojrzała, ale na straganach królują i przyciągają wachlarzem różnych odcieni zieleni. Nie wiem czemu, jakoś instynktownie, w mojej torbie na zakupy zrobiło się nagle iście zielono i taką też zupę postanowiłam uwarzyć.

Na około 6 porcji przygotujcie:
  • włoszczyznę: 3 marchewki, pietruszkę wraz z natką, kilka łodyg selera, oczywiście z liśćmi, kilka liści pora  + cebula i 2 ząbki czosnku
  • 250 ml bobu
  • garść zielonej fasolki szparagowej
  • pół niedużego brokułu
  • 2 średnie ziemniaki
  • 240 g białej fasoli z puszki (waga po odcedzeniu), lub analogiczna ilość białej, uprzednio ugotowanej fasoli
  • pół pęczka koperku
  • nieco natki pietruszki
  • kilka niedużych cebulek dymek
  • 10 łyżeczek startego parmezanu (łyżeczka na porcję)
  • sól
  • czarny pieprz
  • 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • woda

Na początku nastawiamy warzywny wywar, z włoszczyzny, cebuli i czosnku. Lekko solimy.

W międzyczasie podgotowujemy bób. Gotujemy krótko.

Nie do miękkości, lecz do momentu, gdy ziarno wyciągnięte z gotowania na łyżce, pomarszczy się, czyli wyraźnie oddzieli od skórki.

Odcedzamy. Krótko przelewamy zimną wodą, by zatrzymać proces gotowania.

Obieramy ze skórki.

Gdy warzywa z bulionu będą już wyraźnie miękkie- wszystkie wyciągamy.

Do czystego wywaru wkładamy oczyszczoną zieloną fasolkę.

Długie strączki możemy przekroić na mniejsze części. Dokładamy także pokrojone w kostkę ziemniaki.

Po około 10-15 minutach, gdy fasolka i ziemniaki będą już lekko miękkie, dodajemy podzielony na niewielkie różyczki brokuł.

Odcedzoną fasolę z puszki zalewamy dwiema chochelkami bulionu i miksujemy.

Fasolową miksturę dolewamy do zupy. Dzięki temu stanie się lekko zawiesista i podkreślony zostanie jej strączkowy charakter 😉

Dokładamy obrany bób.

Koperek, natkę pietruszki i dymkę kroimy, dodajemy do zupy.

Doprawiamy gałką, solą i czarnym pieprzem do smaku.

Gotujemy jeszcze jakieś 3-5 minut.

Polecam przygotować tę zupkę w nie za bardzo słonej, lecz pikantnej wersji. Każdą z porcji posypujemy łyżeczką startego parmezanu, który traktujemy tutaj jako przyprawę.

Zupę podajemy samą, jest wystarczająco gęsta, lub z kaszą czy makaronem. Smacznego!

Królik w kremowym, rozmarynowym sosie

Niezbyt często przyrządzam to mięso, choć jest bardzo zdrowe i smaczne. Jest niezwykle bogate w przyswajalne przez człowieka białko, a przy tym dość chude.  Powinno znaleźć się w diecie stosowanej przy przeróżnych schorzeniach krążenia, autoimmunologicznych, czy cukrzycy. Szczególnie polecane dla niemowląt, zwłaszcza tych z tendencją do alergii- mięso królika w takich przypadkach bywa przez dzieciaczki najlepiej tolerowane. Same plusy, a jednak dość rzadko można znaleźć je na sklepowych półkach, czy też raczej w ladach chłodniczych Jeśli jednak napotkacie to mięsko, to koniecznie kupcie i wypróbujcie choćby ten przepis. Naprawdę prosty i bardzo pyszny.

Składniki na 3 porcje:

  • 3 porcje mięsa z królika, ja miałam udka z żeberkami
  • 700 ml bulionu warzywnego
  • 2 ząbki czosnku
  • dwie solidne łyżki kwaśnej śmietany
  • łyżka masła
  • kilka gałązek świeżego rozmarynu
  • olej do smażenia
  • sól
  • pieprz
  • 1/3 łyżeczki kurkumy
Królika płuczemy i usuwamy błony.

Leciutko solimy i obsmażamy na złoty kolor na mocno rozgrzanym oleju, z obu stron.

W trakcie smażenia wrzucamy świeży rozmaryn, aby za pomocą oleju aromatyzował królika, jednak tego rozmarynu dalej nie wykorzystujemy, mógłby być gorzki. Podsmażone mięso przekładamy do gotującego się bulionu.

Płyn nie musi, a wręcz nie powinien zakrywać mięsa. Czosnek kroimy w drobną kostkę, krótko podsmażamy i dorzucamy do bulionu.

Dokładamy kilka gałązek rozmarynu.

Wszystko lekko solimy i pieprzymy. Dusimy pod przykryciem, na wolnym ogniu, przez około 40 minut.

Po tym czasie dodajemy masło.

Następnie zaprawiamy śmietaną, którą oczywiście dobrze uprzednio zahartować (rozbełtać z chochlą lekko przestudzonego sosu).

Doprawiamy, jeśli to konieczne, solą i pieprzem oraz 1/3 łyżeczki kurkumy.

Mięsko jest delikatne, samo odchodzi od kości, aromatyczny maślany sos podkreśla delikatność i delikatną słodycz mięsa. Proponuję podać z kaszą pęczak i obowiązkowo jakimś warzywem, posypcie świeżo rozdrobnionym pieprzem. Smacznego!

Aromatyczne pulpety w sosie śmietanowo-koperkowym z czubricą zieloną

Czubrica to przyprawa pochodząca z Bułgarii. Pod tą nazwą kryje się cząber górski lub mieszanki przypraw na bazie tego gatunku cząbru. W zależności od innych składników danej mieszanki, rozróżniamy jej 3 rodzaje: czerwoną- między innymi z ostrą z papryką chili, zieloną- z pietruszką, koperkiem i lubczykiem, oraz żółtą, której składnikami są między innymi kurkuma, curry i kozieradka. Każda z mieszanek ma swoje specyficzne zastosowanie, jednak tak naprawdę można je wykorzystywać na wiele sposobów. Do sosów, mięs, zup, kanapek. Koniecznie kupcie czubricę i wypróbujcie. Namawiam Was dzisiaj na aromatyczne pulpety w śmietanowym sosie, w towarzystwie koperku i czubricy zielonej.

Składniki na 2-3 porcje:

  • ok 500 g wieprzowego mięsa mielonego
  • jajko
  • średnia cebulka
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 jabłuszka kaparowe
  • 600 ml bulionu warzywnego
  • pęczek koperku
  • 100 ml słodkiej śmietanki
  • sól
  • pieprz
  • czubrica zielona
  • 3-4 łyżki oleju do smażenia
Mięso mielimy wraz z połówką cebulki, dodajemy jajko, wyrabiamy. Przyprawiamy połową łyżeczki soli i pieprzu, łyżeczką czubricy. Formujemy nieduże pulpeciki. Drugą połowę cebuli kroimy i podsmażamy na rozgrzanym oleju. Do zezłoconej cebuli dodajemy posiekany czosnek i krótko podsmażamy.

Podsmażony czosnek i cebulka

Dolewamy bulion.

Do wrzącego buliony wkładamy pulpety.

Zmniejszamy ogień, przykrywamy i dusimy około 15 minut. Dodajemy posiekany koperek.

Kaparowe jabłuszka rozdrabniamy i dodajemy do dania.

Kwaśmy smak kaparów łamiemy, dodając słodką śmietankę, taką do zaprawiania zup i sosów.

Gotujemy jeszcze 10 minut. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i czubricą (pół łyżeczki).

Podajemy… w dowolny sposób 🙂 z makaronem, kaszą, ryżem, chlebem, lub po prostu z porcją warzyw.

Sałatka kalafiorowa

W lecie sałatki lubię bardziej niż zwykle. Po pierwsze dlatego, że nie trzeba stać godzinami przy gorącej kuchence, a po drugie dlatego, że są lekkie, a gdy jest gorąco, właśnie takich dań szukam. Dodatkowym plusem jest dostępność cudowny, świeżych, pachnących składników. Poza tym lato to czas grillowania i na imprezach w plenerze także przydają się warzywne dodatki, a im szybciej się je robi, tym lepiej. Ta sałatka idealnie wpisuje się w tę charakterystykę.

Składniki na sporą miskę sałatki:

  • Średni kalafior
  • puszka zielonego groszku
  • 5 ogórków kiszonych (moje miały około 10 cm długości)
  • 3 cebulki dymki z odrobiną szczypiorku
  • dwie łyżki majonezu
  • 3 łyżki gęstego jogurtu greckiego
  • pęczek koperku
  • sól i pieprz
Kalafiora dzielimy na nieduży różyczki.

Wrzucamy na lekko osolony wrzątek i gotujemy jakieś 5 minut- powinien pozostać chrupiący.

Odcedzamy, rozkładamy na dużym talerzu lub desce do ostygnięcia, rozłożenie go jest ważne, by zatrzymać proces gotowania. Jeśli zostawimy kalafiora na durszlaku lub garnku dalej będzie utrzymywał ciepło i zmięknie, a tego nie chcemy. Cebulkę kroimy.

Mieszamy z odcedzonym groszkiem.

Ogórki kroimy na plastry.

Dodajemy do reszty składników.

Następnie dokładamy przestudzony kalafior. Z posiekanego koperku, majonezu, jogurtu, pieprzu i soli przygotowujemy sos. Nie sólcie zbyt mocno, sporo soli dodadzą ogórki. Sos dolewamy do wszystkich składników.

Mieszamy. Odstawiamy na minimum godzinę, by składniki się przygryzły. Serwujemy.

Zsiadłe z ziemniaczkami i sadzonym

Jeśli chodzi o obiady w porze letniej, to ten jest w pierwszej trójce moich ulubionych. Nie wymaga absolutnie żadnych zdolności kulinarnych, jedynie dobrych produktów. Głównym z nich jest zsiadłe mleko. Nic niezwykłego, można kupić w każdym sklepie… ale nie zastąpi ono tego zrobionego we własnym domu, ze świeżego, kompletnie nieprzetworzonego mleka. Niebo w gębie. Oczywiście jeśli lubi się takie smaki. Ja, wychowana na wsi, nie mogę doczekać się wiosny, kiedy łaciate koleżanki zaczynają wypasać się na świeżej soczystej trawce…i mleko wtedy smakuje niepowtarzalnie. Jakże pyszne jest takie ciepłe jeszcze mleko, w towarzystwie chałki lub dobrego chleba z masłem i miodem, aż ślinka cieknie. Przygotowanie zsiadłego mleka to proces kilkudniowy, ale zupełnie od nas niezależny i nie wymagający żadnych specjalnych umiejętności. Powstaje w wyniku fermentacji mlekowej, która dzięki bakteriom w nim zawartym, zachodzi samoistnie. Polecam wypróbować, ale ostrzegam, że jeśli raz spróbujecie, już nigdy nie kupicie gotowego zsiadłego mleka w sklepie.

Składniki na pyszny i sycący letni obiad dla 3 osób to:

  • ok. 1,5 litra mleka prosto od krowy
  • po 3-5 młodych ziemniaków na porcję
  • 3 jajka
  • pęczek koperku
  • nieduża cebula i 100 g słoniny, podgardla lub boczku na okrasę
  • sól i pieprz
Narzędzie do przynoszenia mleka od sąsiadów 😉
Mleko wlewamy do garnka.

Odstawiamy na 4 dni w zacienione miejsce, w temperaturę ok 20 stopni. Następnie wkładamy na ok. 24 h godziny do lodówki. W zależności od jakości mleka, ilości tłuszczu proces może się skrócić lub wydłużyć. Uważajcie jednak żeby nie przesadzić z oczekiwaniem. Dobrze zrobione zsiadłe mleko będzie na tyle gęste, że po wyjęciu z garnka porcji łyżką, puste miejsce nie zasklepi się, lub będzie to trwało bardzo wolno.

Po tym czasie na wierzchu naczynia znajdziecie gęstą, żółtawą, przepyszną śmietankę i zsiadłe mleko pod spodem.

Śmietankę możecie zebrać łyżką i wykorzystać w innym celu. Ja jednak wcinam wszystko, ta śmietanka jest chyba zresztą najlepsza ze wszystkiego. Ziemniaki myjemy lub skrobiemy.

Gotujemy w lekko osolonej wodzie. Słoninę i cebulę kroimy w kostkę, siekamy koperek.

Na patelnię wrzucamy słoninę, wytapiamy z niej tłuszcz.

Gdy się zrumieni, dorzucamy cebulkę, chwilę podsmażamy. Zgarniamy nieco wytopionego tłuszczu i smażymy na nim sadzone jajka, lekko solimy i pieprzymy.

Mleko wykładamy na talerz lub do miseczki. Na oddzielny talerz kładziemy odcedzone, oczywiście, ziemniaki, polane okrasą i posypane koperkiem oraz jajko.

Kurczę na ryżu pieczone

Kiedyś już proponowałam Wam danie mięsne zapiekane z ryżem. Jest to naprawdę fajna opcja posiłku, w sumie jednogarnkowego, pełnego cudownych aromatów. Zapiekanie gwarantuje niezwykłą głębię smaku i jego wzajemne, interesujące przenikanie się. Jest to także propozycja, którą z chęcią wykorzystuję, na przykład przygotowując obiad dla kilkunastu osób, przy okazji rodzinnej uroczystości. Może pierwsze kroki wymagają nieco zachodu, jednak potem, gdy potrawa się piecze, mam czas na przygotowanie czegoś innego lub po prostu samej siebie na przyjęcie gości 😉 Tym razem postawiłam na kurczaka. Danie wyszło pyszne, mięso aromatyczne i soczyste, ryż pełen smaku, lekko kremowy. Wszystkim przypadło do gustu i na pewno nie raz je powtórzę.

Składniki na 5 porcji:

  • 5 pałek z kurczaka
  • 500 g ryżu
  • 100 g masła
  • 1 l delikatnego bulionu (mięsnego lub warzywnego)
  • 4 łyżki pikantnego ketchupu
  • 200 ml białego wytrawnego wina.
  • 10 plastrów wędzonego surowego boczku bez skóry
  • sól i pieprz
  • nieco świeżych ziół, na przykład oregano, cząber, tymianek.
  • marynata do mięsa (100 ml oleju, płaska łyżeczka soli, łyżeczka papryki ostrej, łyżeczka papryki słodkiej, łyżeczka czosnku niedźwiedziego, łyżeczka cząbru, łyżeczka majeranku, szczypta curry)
Pałki z kurczaka myjemy i osuszamy.

Pozbawiamy skóry.

Mieszamy suche składniki na marynatę.

Mieszamy z olejem tworząc dość rzadką pastę.

Nacieramy nią mięso.

Odstawiamy do zamarynowania. Na kilka godzin, lub najlepiej na całą noc. Pałki z kurczaka owijamy boczkiem, po 2 plastry na jedną porcję.

Na dno naczynia żaroodpornego wysypujmy ryż. Układamy na ryżu. Podgrzewamy bulion. Dolewamy wino.

Dokładamy masło i ketchup, zagotowujemy.

Dodajemy odrobinę świeżych ziół, by aromatyzowały zalewę.

Próbujemy i ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Kurczaka z ryżem zalewamy 3/4 bulionu z winem.

Pieczemy ok. 1 h i 15- 30 minut. Najpierw z włączoną dolą grzałką. Mniej więcej w połowie pieczenia, jeśli to konieczne, dolewamy pozostałą część bulionu i włączamy także górną grzałkę. Na koniec, jeśli to konieczne, możemy włączyć opcję grilla, by ładnie przypiec boczek. Polecam podać z lekką sałatką, moją propozycję znajdziecie tutaj

Lekka sałatka, idealna do obiadu

Proponuję Wam dzisiaj delikatne zieloności na talerzu, które świetnie sprawdzą się jako samodzielny posiłek, lub dodatek do głównego dania, na przykład mięsa drobiowego. Oczywiście takich sałatek jest wiele. Właściwie zmieniony jeden, malutki składnik, zmienia cały smak. Można ją potraktować jako bazę, dowolnie modyfikować i udoskonalać. Sałata, świeży ogórek, słodka papryka i orzechowa nuta i kwaskowy sos- bardzo orzeźwiające połączenie.

Na dobry początek przygotujcie jednak następujące składniki (porcja dla 3-5 osób):

  • 300 g roszponki, lub miks sałat z roszponką
  • pół żółtej i pół czerwonej papryki
  • świeży ogórek
  • dobry olej lub delikatna oliwa, ok 150 ml
  • garść orzechów włoskich
  • sól, ok 1/3 łyżeczki
  • pieprz, ok 1/3 łyżeczki
  • 1/3 łyżeczki musztardy
  • 1/3 łyżeczki cukru
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • kilka listków oregano lub innego ulubionego ziela

Sałatę myjemy, suszymy. Paprykę kroimy, dodajemy do sałaty.

Ogórka dobrze myjemy, obieraczką do warzyw lub ostrym nożem kroimy na cieniutkie plasterki.

Orzechy dzielimy na połówki lub ćwiartki.

Olej, sok z cytryny, musztardę, cukier, oregano, pieprz i sól mieszamy, tworząc sos do sałatki.

Wszystkie składniki sałatki łączymy ze sobą, skrapiamy sosem. Podajemy.

Szaraki-żelaziaki

Dzisiaj smakowita tradycja, która, nie wiem jakim cudem, nigdy wcześniej nie zagościła na moim stole. Jestem tym faktem oburzona i sama udzieliłam sobie reprymendy. Zakochałam się w tych kluseczkach, zarówno takich ot, prosto z wody, jak i z dodatkami. Smakują podobnie do ciasta, które na pewno znacie z, jednak bardziej popularnych, pyz. Jest to danie wywodzące się z Wielkopolski i chyba tam najbardziej popularne. Serwowane najczęściej z zasmażaną kapustą lub białym serem. Ja dzisiaj prezentuję ten drugi przepis. I wiecie co? Pal sześć dietę, szare kluski były na obiad wczoraj… będą i dzisiaj! 🙂

Składniki na 4 porcje:

  • 1,5 kg ziemniaków
  • jajko
  • szklanka mąki
  • sól
  • woda
  • średnia cebulka
  • ok 200 g boczku, kiełbasy lub słoniny, a najlepiej wszystkiego po trochu
  • 150-200 g twarogu
Ziemniaki obieramy myjemy, ścieramy na tarce, tak jak na klasyczne placki ziemniaczane, ręcznie lub przy pomocy robota.

Odsączamy z wody, najlepiej przez ściereczkę/gazę, zachowując jednak odciśnięty płyn.

Gdy płyn się odstoi odlewamy wodę. Na dnie zostanie skrobia, którą dokładamy do ziemniaków.

Wpijamy jajko.

Dodajemy mąkę i mniej więcej czubatą łyżeczkę soli. Wszystko mieszamy.

Proporcje powyższych składników zależą oczywiście choćby od stopnia odsączenia płynu z ziemniaków. Ciasto powinno być dość zwarte, gęstsze niż na placki ziemniaczane. Proponuję wstępnie przygotować ciasto, nie sypać zbyt wiele mąki, zagotować wodę, lekko ją osolić i spróbować ugotować jednego kluska. Jeśli się nie rozpadnie, to śmiało możemy gotować resztę. Jeśli rozpłynie się w wodzie- dosypujemy więcej mąki do ciasta. Kluski formujemy łyżką i wkładamy do wody zanurzając łyżkę we wrzątku.

Wyciągamy z wrzątku i formujemy następnego kluska. Pilnujemy żeby w wodzie nie wylądowało ich za dużo na raz, mogłyby się bowiem posklejać. Od momentu zagotowania gotujemy 3-5 minut, w zależności od wielkości klusków.

Wyławiamy łyżką cedzakową. Gotujemy następną porcję.

Gdy kluski się gotują kroimy w kostkę składniki na omastę. Na początek na patelnię wrzucamy słoninę, a gdy wytopi się z niej tłuszcz- dorzucamy inne składniki, na koniec cebulkę.

Kluski polewamy powstałą okrasą i dodajemy pokruszony biały ser. Smacznego!

Schabowy inaczej w rozmiarze XXL

Dzisiaj propozycja dla mięsożerców. Jeśli macie ochotę na niezawodnie pyszne schaboszczaki, to ten przepis Was usatysfakcjonuje. A jeśli do tego lubicie delikatne wariacje w oparciu o tradycyjne smaki- to świetnie trafiliście. Pomysł jest dość prosty, tak samo, jak składniki. Dwa rodzaje mięsa wieprzowego, grzyby, cebula- nie ma szans, by te produkty, połączone ze sobą nie stworzyły czegoś rozkosznie smacznego.

Składniki na 3, naprawdę duże porcje:

  • 3 plastry schabu o grubości ok. 2  cm
  • 3 plastry karkówki o grubości ok. 2 cm
  • solidna garść suszonych grzybów
  • 2 nieduże cebule
  • 2 jajka
  • bułka tarta
  • olej lub najlepiej smalec do smażenia
  • sól i pieprz
Najpierw namaczamy grzyby, przez jakieś 15 minut. Następnie w świeżej wodzie gotujemy je, przez około 30 minut w lekko osolonej wodzie. Odcedzamy.

Po ostudzeniu kroimy w dość drobną kostkę.

Plastry z karkówki rozbijamy tłuczkiem.

Polecam przykryć mięso folią spożywczą, by uchronić kuchnię przed fruwającymi skrawkami mięsa. Miejsca przerośnięte tłuszczem nacinamy nożem- by nie zwinęło się podczas smażenia.

Obsypujemy solą i pieprzem.

W ten sam sposób rozbijamy schab.

Przyprawiamy.

Cebulkę ścieramy na tarce tej samej, którą stosujemy do ziemniaków na placki ziemniaczane, lub miksujemy na gładką pastę. lekko solimy i odstawiamy na siteczku na jakieś 15 minut- cebula odda nieco wody i straci ewentualną goryczkę.

Na plaster schabu wykładamy nieco grzybów oraz cebulowej papki, równomiernie rozprowadzamy po kotlecie, zostawiając nieco pustej powierzchni przy brzegach.

Dobieramy mniej rozbity plaster z karkówki o podobnym kształcie i wielkości. Układamy na schabie i dociskamy. Rozmącamy jajko, leciutko solimy.

Nasze złożone kotlety obtaczamy w jajku, a następnie w bułce tartej.

Smażymy na dobrze rozgrzanym tłuszczu, na średnim ogniu, do zrumienienia.

Taki podwójny kotlet jest bardzo soczysty i aromatyczny, a to wszystko dzięki wytapiającemu się z karkówki tłuszczykowi, ale także dzięki smakowitej wilgoci pochodzącej z cebuli i grzybów.

Podajemy w ulubiony sposób. Moja dzisiejsza propozycja to słodkie i orzeźwiające pomidorki oraz szare kluski ziemniaczane. Smacznego!

Pani ośmiornica tapla się w pomidorach

Znowu gotujesz te potwory- stwierdziła moja mama, widząc, co wkładam do garnka. Nie jest fanką owoców morza. Choć sam smak może nawet jej odpowiada, bo sos z gotowania może zajadać, to jednak same stwory mają dla niej nieprzyjemną konsystencję. Z tego co słyszę, to właśnie to jest główną przyczyną antypatii względem tego typu potraw. Na to już chyba ciężko coś poradzić. Potrawa, którą dzisiaj Wam proponuję, może i nie znalazłaby się w menu restauracji z przewodnika Michelin, ale z całą pewnością jest pyszna i niesie ze sobą smaki znakomitej kuchni południa Włoch.

Składniki na 3-4 porcje

  • ok 1 kg ośmiornicy
  • marchewka
  • gałązka selera naciowego
  • 3 ząbki czosnku
  • świeża papryczka chili (ok 1/3 łyżeczki płatków chili)
  • 250 ml białego wytrawnego wina
  • 3/4 szklanki wody
  • 500 ml gęstego przecieru pomidorowego
  • pół pęczka pietruszki
  • kilka listków bazylii
  • sól
  • oliwa do smażenia (ok 5 łyżek)
W sklepie najprędzej znajdziecie mrożoną ośmiornicę i taką też wykorzystałam w tym przepisie. W jej przypadku mrożenie nie szkodzi lecz pomaga- dzięki temu mięso kruszeje i omija Was to słynne rozbijanie macek o skały 😉
Ośmiornicę należy oczywiście rozmrozić, opłukać. Powinna być już wstępnie oczyszczoną, czyli worek jest opróżniony i pozbawiona jest oczu i skóry wokół nich.

To co jeszcze musimy zrobić to wyciąć, oczyścić otwór gębowy, pozbyć się “zęba”. Jest to bardzo proste, możemy posłużyć się nożem lub pozbyć się niechcianych części po prostu je wyciskając, wypychając.

Przygotowujemy składniki wywaru, w którym będziemy gotowali mięso. Marchewkę, oczywiście obraną, selera, papryczkę i czosnek kroimy w dość drobną kostkę.

Na rozgrzaną oliwę wrzucamy wszystko oprócz czosnku.

Po kilku minutach dodajemy także czosnek i podsmażamy krótko.

Wszystko zalewamy winem, pozwalamy mu się zagotować.

Dolewamy wodę.

Podkręcamy ogień i w momencie, gdy wywar będzie się mocno gotował, łapiemy naszą główną bohaterkę by odnóża swobodnie zwisały i zanurzamy na kilka sekund we wrzątku.

Wyciągamy, czekamy aż woda znów zacznie wrzeć i znowu zanurzamy. Powtarzamy tę czynność jakieś 4-5 razy.

Macki powinny się zwinąć. Ośmiornicę wkładamy do garnka, ośmiornica, nie musi być cała zanurzona w wodzie. Przykręcamy ogień, przykrywamy garnek i gotujemy ok 40 minut.

Studzimy, pozostawiając ośmiornicę w garnku.

Po przestudzeniu wyciągamy ją i kroimy na kawałki.

Wywar podgrzewamy, dolewamy pomidory i wszystko gotujemy bez przykrycia przez 20-30 minut, by zredukować ilość płynu.

Dorzucamy pokrojoną ośmiornicę, dosypujemy rozdrobnioną natkę pietruszki i bazylię.

Gotujemy jakieś 10 minut, próbujemy i doprawiamy do smaku solą i chili- jeśli jest taka potrzeba. Gotujemy jeszcze chwilę.

Podajemy na ciepło lub zimno. Ze świeżym chlebem lub grzankami. Można również potraktować tę potrawkę jako sos do makarony- pychota. Ja natarłam chleb czosnkiem,

posmarowałam oliwą

i usmażyłam.