Duszona wołowina to zawsze dobry pomysł dla mięsożercy. To nic odkrywczego, że przepisy, które nie wymagają jakichś karkołomnych umiejętności w kuchni, zawsze są mile widziane. Także u mnie- choć ja czasem lubię nieco poczarować, to na co dzień jednak zależy mi na czasie nie gubiąc jednak smaku. Wołowinę dusić trzeba dość długo, ale w zasadzie po wrzuceniu składników do garnka, śmiało można zapomnieć o daniu, niemalże do momentu podania.
Tag: wołowina
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2021/05/Wędlina-wołowa-750x410.jpg)
Wołowa wędlinka bez gotowania
Od dawna eksperymentuję z różnego rodzaju domowymi wędlinkami i muszę przyznać, że ta skradła moje serce dokumentnie. Po pierwsze dlatego, że nie wymaga wiele pracy, po drugie- jest pyszna! Przepis podpatrzyłam na Facebooku u cudownej Mariety Mareckiej, troszeńkę tylko zmodyfikowałam- i jest! Poleca wszystkim mięsożercom!
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2020/03/20200317_162644-750x410.jpg)
Pyzy z mięsem
Czy zdarzało się Wam ugotować pyszny rosół, czy inną zupkę i zastanawiać się, co zrobić z mięsem, które posłużyło do powstania wywaru? Oczywiście, można takie mięsko wkroić do tejże zupy… albo wykorzystać do zupełnie innego dania. Po gotowaniu rosołu w moim domy najczęściej powstają krokiety, czasem pierogi i pyzy, o których właśnie chcę Wam dzisiaj napisać. Przepis mojej babci, mamy, a teraz i mój 🙂
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2019/10/20190921_164717-750x410.jpg)
Gulasz wołowy
Moim zdaniem sekretem dobrego gulaszu wołowego jest nie tylko dobrej jakości mięso, ale i składniki, z którymi dusi się ono do miękkości. Przygotowując to danie zawsze dbam o solidną bazę smakową. Jeśli nie używam gotowego bulionu, to dbam, by w samym gulaszu znalazły się nie tylko przyprawy, ale też warzywka, które tworzą idealne tło dla mięsnej potrawy. W moim gulaszu nigdy nie może zabraknąć także czerwonego wina. Polecam ten pełen smaku przepis.
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2018/08/strogonow-750x410.jpg)
Strogonow
Ostatnio w mojej rodzinie dużo okazji do świętowania. Kameralne przyjęcia w gronie najbliższych mam rozpracowane w najdrobniejszych szczegółach i z przyjemnością zabieram się za gotowanie, dla bądź co bądź, moich najwierniejszych fanów 😉 Ostatnio miałam jednak okazję gotować dla ponad 20 osób i przyznam, że było to dość wymagające wyzwanie. Okazało się, że w nawale obowiązków zawodowych zaplanowałam zbyt mało czasu na przygotowania; że mam za małą kuchnię, a na pewno kuchenkę, no i że przesadziłam z zakupami. Zdecydowanie muszę popracować nad logistyką… ale ja nie o tym chciałam. Zawsze staram się ułatwiać sobie życie i układać menu tak, by jak najwięcej móc przygotować sobie wcześniej, żeby nie gotować dań w 10 garnkach, bo i gdzie to robić, ale przy tym wszystkim nigdy nie opuszcza mnie największe pragnienie, żeby zadowolić moich gości. Czasem dobrze jest zaskoczyć i przygotować kompletną nowość, a czasem lepiej postawić na klasykę, która dopracowana w najdrobniejszych detalach, potrafi zachwycić chyba jeszcze bardziej. Dlatego w trakcie jednego ze wspomnianych przeze mnie dużych przyjęć kuchnia serwowała wołowego strogonowa.
![Mięsko-w-sosie-wielogrzybowym](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2018/05/Mięsko-w-sosie-wielogrzybowym.jpg)
Mięsko w sosie wielogrzybowym
W dzisiejszej recepturze przemycam składnik, którego użyłam w swojej kuchni pierwszy raz. Wcześniej miałam okazję go próbować, bo bardzo lubię kuchnię azjatycką, a właśnie dania z tamtego rejonu są nim przepełnione. Mowa o grzybach shimeji. Są to grzyby, które w naturze rosną na drzewach i w zależności od tego na jakim- są albo białe albo lekko brązowe. Rosną w kępkach i zwykle nie są duże. Mają przyjemny, lekko orzechowy smak. Używając ich w potrawach nie tylko dodajemy dużo umami, ale także, jak się okazuje, dostarczamy sporą ilość błonnika, białka, składników mineralnych, aminokwasów oraz witaminę D. Wyczytałam, że działają przeciw stanom depresyjnym, a także wspomagają nasz żołądek i dwunastnicę. Mam nadzieję, że tak jest faktycznie, bo bardzo polubiłam gotowanie z nimi i zapewne często zagoszczą na moim stole. Koniecznie sprawdźcie poniższą propozycję, policzki wołowe w sosie z różnymi rodzajami grzybów.
- ok. 1 kg policzków wołowych
- solidna garść suszonych grzybów (ja użyłam podgrzybków)
- 200 g pieczarek
- 150 g grzybów shimeji
- średnia marchewka
- średnia pietruszka
- pół niedużego selera
- średni por
- 5 szalotek
- 2 łyżki octu winnego, białego
- łyżka sosu sojowego
- tymianek (najlepiej kilka gałązek świeżego, lub ok 1/2 łyżeczki suszonego)
- 10-15 ziaren kolendry
- 1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru
- pół łyżeczki marynowanego, zielonego pieprzu
- 2 łyżki smalcu do smażenia
- 2-3 łyżki oleju do smażenia
- mąka
- 500 ml wody
- sól i pieprz
Na początek przygotowujemy suszone grzyby- namaczamy je w wodzie.
Niech zostaną w niej przynajmniej pół h. Obieramy marchewkę, selera, pietruszkę, cebulę i pora. Pora i cebulę kroimy w pióra. Pozostałe warzywa ścieramy na tarce. Mięso myjemy, suszymy i oczyszczamy z nadmiaru błon i tłuszczu. Ja nigdy nie robię tego super dokładnie, zwłaszcza, że czasem trafiają się dość cienkie plastry mięsa i ciężko byłoby je jeszcze okroić. Wszystko pięknie rozgotowuje się podczas obróbki. Kroimy na nieduże kawałki.
Obtaczamy w mące.
Na patelni rozgrzewamy smalec.
Podsmażamy kawałki mięsa na sporym ogniu, tak, by pięknie się przyrumieniły.
Nie wkładajcie na patelnię zbyt dużej ilości mięsa na raz. Gwałtownie obniżycie temperaturę tłuszczu i mięso zacznie się gotować zamiast smażyć. Lepiej usmażcie porcjami. W międzyczasie w garnku, w którym będziemy dusili potrawę, rozgrzewamy olej i podsmażamy na nim warzywa oraz cebulę.
Po kilku minutach dolewamy wodę.
Do tak przygotowanej bazy sosu przekładamy usmażone mięso.
Gdy skończymy smażenie dobrze jest wlać na patelnię jeszcze nieco wody i ściągnąć z niej wszystkie smaki, które oczywiście wlewamy do potrawy.
Przykrywamy i gotujemy na malutkim ogniu jakieś 1,5h.
Po tym czasie danie lekko doprawiamy solą i pieprzem, dodajemy odciśnięte z wody podgrzybki, gotujemy 30 minut.
Na kolejne, ostatnie 30 minut dodajemy pokrojone pieczarki oraz grzyby shimeji, które wcześniej odcinamy od łączącej je podstawy no i delikatnie płuczemy, raczej nie ma potrzeby ich kroić.
Dodajemy ocet.
Dolewamy sos sojowy.
Do potrawy powinny trafić także utarte ziarna kolendry i imbir.
Tymianek- może być w całości (przed serwowaniem dania wyciągamy z garnka).
Z zielonego pieprzu robimy pastę, możemy utrzeć ostrzem noża na desce, i dodajemy.
Pod koniec gotowania smakujemy i ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem. Pamiętajcie, że długość gotowania mięsa zależy nie tylko od wielkości kawałków, na jakie je pokroimy, ale także od jakości mięsa. Dlatego co jakiś czas kontrolujcie jego miękkość. Smacznego!
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2018/03/20180322_163116-750x410.jpg)
Flaczki według taty Janka
Flaki to trudny temat. Jedni kochają a inni, którzy, delikatnie mówiąc, nie są fanami często nawet nie próbowali. Dla mnie to szlachetna część piątej ćwiartki, z której można przyrządzić naprawdę wyśmienite dania. Nazwa nie kojarzy się za dobrze, fakt. Do przygotowania klasycznych flaków używa się najczęściej żołądka wołowego, do tego warzywa i mnóstwo przypraw.
- 800 g surowych flaków wołowych
- 300 g mięsa wołowego (np. szponder, pręga, łata, rostbratel)
- 3 średnie marchewki
- 2 spore pietruszki
- 1/2 średniego selera
- duży por
- 2 nieduże lub 1 średnia cebula
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- 1 cm obranego korzenia imbiru
- ząbek czosnku
- czubata łyżka suszonego majeranku
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
- łyżeczka ostrej papryki
- sól do smaku
- 2 łyżki mąki
- woda
Nastawiamy wywar. Wołowinę i warzywa wraz z liśćmi laurowymi, zielem angielskim, czosnkiem i imbirem gotujemy na niewielkim ogniu.
Cebulę palimy jak do rosołu i również dodajemy do wywaru.
Lekko doprawiamy solą i pieprzem. Gdy wołowina będzie miękka- wyławiamy mięso i resztę zawartości garnka.
Wrzucamy blanszowany wcześniej żołądek.
Doprawiamy majerankiem, gałką, papryką i solą.
Dorzucamy rozdrobnioną wołowinę oraz warzywa, obowiązkowo marchewkę, opcjonalnie pietruszkę i selera.
Polecam dodawać porcjami, by kontrolować zagęszczanie dania.
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2018/01/20180124_163126-1-750x410.jpg)
Zapiekanka a’ la chłopski kociołek
Dzisiaj nieco odchudzona wersja zapiekanki chłopskiej. Normalnie tworząc takie danie, pomimo procesu pieczenia, i tak większość składników najpierw trafiłoby na patelnię. Oczywiście to dodatkowe kalorie no i więcej czasu spędzonego na przygotowaniach. Dlatego proponuję inną wersję, uważam, że tak czy siak niezwykle pyszną.
- 600-700 g wołowiny, może być taka na gulasz
- 4 średnie ziemniaki
- 2 marchewki
- 2 średnie czerwone cebule
- 2-3 ząbki czosnku
- 200 g kiełbasy swojskiej
- 100 g boczku (gotowanego/pieczonego)
- 0,5 l bulionu (warzywnego lub warzywno-mięsnego, ja wykorzystałam resztę rosołu)
- łyżeczka soli
- łyżeczka pieprzu
- łyżeczka majeranku
- łyżeczka tymianku
- łyżeczka rozmarynu
- 5-6 łyżek oleju
Cebulę kroimy w pióra i jej połowę wraz z pokrojonym w plastry czosnkiem, układamy na mięsie.
Następnie dodajemy pokrojoną w plastry marchew i połowę ziemniaków pokrojonych w ćwiartki/ósemki. Posypujemy przyprawami, zachowując połowę na następną warstwę.
Następnie dodajemy pokrojoną kiełbaskę i boczek oraz resztę cebuli.
Dokładamy resztę ziemniaków. Posypujemy przyprawami i skrapiamy olejem.
Przykrywamy.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy przez 2h.
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2018/01/20180109_174303-750x410.jpg)
Mój ukochany pasztet
Składniki na 2 formy o wymiarach 36×12:
- 2 udka z kurczaka
- udko z indyka
- 400 g surowego boczku
- 400 g wołowiny
- 200 g wątróbki wieprzowej
- 500 g mięsa wieprzowego, może być biodrówka, łopatka, od szynki
- 4-5 średnich marchewek
- duża pietruszka
- nieduży korzeń selera
- 3-4 liście laurowe
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 2 ząbki czosnku
- cebula
- 2 czerstwe bułki kajzerki
- 2 jajka
- 1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
- czubata łyżka majeranku
- płaska łyżka mielonej kozieradki
- 3/4 łyżki mielonego czarnego pieprzu
- sól (łyżka soli do wywaru oraz do doprawienia farszu- płaska łyżka lub więcej- do smaku)
- łyżka smalcu, wieprzowego lub gęsiego
- bułka tarta
W powstałym wywarze namaczamy suche bułki.
Mięso i warzywa mielimy w maszynce. (oczywiście odrzucamy wszelkie kości)
Dodajemy jajka i przyprawy.
Ścieramy gałkę muszkatołową- lubię używać jej w całości i ścierać na bieżąco, taka jest bardziej aromatyczna.
Całość mieszamy z rozmoczoną bułką. Proponuję odstawić na przynajmniej 30 minut, a następnie spróbować. Wszystkie przyprawy powinny się już dość dobrze uaktywnić i wtedy, jeśli to konieczne, doprawiamy jeszcze do smaku. Moim zdaniem lepiej dodać ziół czy pieprzu niż soli, zwłaszcza, że dopiero podczas pieczenia sól się do końca rozpuści, więc lepiej z nią ostrożnie, żeby nie przesolić. Tak powstałą mięsną mieszankę przekładamy do foremek, które wcześniej lekko smarujemy smalcem i posypujemy bułką tartą.
Pasztet z wierzchu także posypujemy bułką tartą- ja lubię gdy jest nieco grubiej zmielona, dzięki temu coś nam chrupnie pod zębem podczas konsumpcji. Na wierzchu pasztetu układamy niewielką ilość dobrej jakości smalcu.
Pieczemy około 1 h i 45 min w 170 stopniach. Oczywiście, wszystkie składniki są już ugotowane, więc procedura pieczenia ma na celu związanie wszystkiego w całość. Z doświadczenia wiem, że 170 stopni w jednym piekarniku piecze inaczej niż w innym- taka magia 😉 Dlatego po prostu nie pieczcie w zbyt wysokiej temperaturze i do czasu ładnego zrumienienia. Takie 2 formy to spora ilość, ale ten pasztet śmiało możemy podzielić na porcje i zamrozić bez szkody dla konsystencji czy smaku. Polecam!
![](http://www.pichceniomania.com/wp-content/uploads/2017/12/20171118_144919-750x410.jpg)
Zupa, której składniki to małżeństwo idealne!
Być może większość z Was już doskonale wie, że uwielbiam tradycyjną kuchnię i kiedy prezentuję przepisy mocno zakorzenione w historii danego miejsca- staram się aby były najbardziej jak to możliwe zbliżone do oryginału. Często jest to bardzo trudne- albo brakuje oryginalnych składników albo okazuje się, że jak to z tradycyjnymi daniami bywa, w każdym domu gotuje się je nieco inaczej, według rodzinnego przepisu. Tak jest i z tą zupą, którą chcę Wam dzisiaj zaproponować. Minestra maritata to zupa gotowana na specjalne okazje. Zwykle na Wielkanoc, ale zdarza się, że i na Boże Narodzenie lub po prostu na ważne, rodzinne uroczystości. Jej nazwę często błędnie tłumaczy się jako zupa małżeńska lub zupa weselna, a tak naprawdę w wolnym tłumaczeniu oznacza zupę z idealnie łączących się ze sobą składników. Ugotujcie i oceńcie!
- 250 g friarielli
- 1/3 małej główki kapusty włoskiej
- mały brokuł
- 150 g wędzonego boczku
- 200 g żeberek wieprzowych
- 200 g wołowiny (na przykład łaty wołowej)
- udko z kurczaka
- 3 średnie marchewki
- 2 łodygi selera naciowego
- natka pietruszki
- nieco liści selera
- ząbek czosnku
- sól
- pieprz
- Pecorino Romano
Zaczynamy od wywaru. Na początek do garnka powinno trafić mięso wołowe i wieprzowe.
Dodajemy czosnek.
Gotujemy jakieś 30 minut. Oczywiście usuwamy wszelkie szumy. Po tym czasie dodajemy mięso drobiowe.
Marchewkę i selera kroimy w plastry lub w kostkę.
Dodajemy do gotującego się wywaru.
Gotujemy dalej, przez około 45 minut, na małym ogniu. Wyciągamy ugotowane mięso i pozostawiamy do przestudzenia.
Boczek kroimy w kostkę i podsmażamy.
Gdy będzie ładnie zrumieniony- zdejmujemy z patelni.
Na wytopionym tłuszczu podsmażamy lekko przesiekane friarielli.
W międzyczasie brokuł dzielimy na nieduże różyczki i wrzucamy do gotującego się wywaru.
Szatkujemy kapustę i po kilku minutach także wrzucamy do bulionu.
Liście selera i pietruszkę kroimy, dokładamy do warzącej się zupy wraz z podsmażonym boczkiem.
Dodajemy także friarielli.
Na patelnię, gdzie podsmażał się boczek a potem friarielli wlewamy nieco wody i przy jej pomocy zbieramy wszystkie smaki- przelewamy do zupy.
Ugotowane i przestudzone mięso kroimy na kawałki.
Dodajemy do całości.
Wszystko gotujemy kilka minut. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Podając, oprószamy startym serem.