Ziemniaczana zapiekanka z mięsem i sosem selerowo-pieprzowym

Bardzo często łączę ze sobą dziwne, pozornie nie pasujące do siebie, nieoczywiste smaki i produkty. Nie zawsze te połączenia są trafione, ale czasem zdarza się coś wyjątkowego- i dla tego “czasem” warto eksperymentować w kuchni. Dzisiaj zapiekanka. Chyba wszyscy je lubimy. Większość wersji wymaga w zasadzie przygotowania składników i zapieczenia ich w piekarniku. Przygotowanie tej jest akurat nieco bardziej czasochłonne, ale jeśli chcecie spróbować czegoś wyjątkowego, to bardzo polecam.


Potrzebne składniki to:

  • 1200 g ziemniaków
  • 500 g mięsa wieprzowo-wołowego (ja użyłam mielonego mięsa wołowego i wieprzowych surowych kiełbasek)
  • 400 g selera naciowego (jeden duży)
  • dwie duże cebule
  • ok 150 g żółtego sera
  • łyżeczka marynowanego zielonego pieprzu
  • kilka liści laurowych i ziarenek ziela angielskiego
  • 1/3 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • sól
  • olej do smażenia

Ziemniaki obieramy, kroimy w dość grube plastry i gotujemy w lekko osolonej wodzie, ale tak, by pozostały jeszcze lekko twarde, wystarczy kilka minut od momentu zagotowania.

Selera kroimy na nieduże kawałki, dodajemy wodę- tylko tyle, by zakryła warzywo, dodajemy liście laurowa i ziele angielskie i gotujemy na wolnym ogniu, lekko solimy.

W międzyczasie kroimy cebulę w pióra i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju.

Gdy lekko się zeszkli, dodajemy wołowinę.

Na końcu dorzucamy także mięso wieprzowe.

Gdy dobrze się podsmaży, podlewamy wodą z gotowania selera, wystarczy połowa szklanki.

Dorzucamy kmin rzymski i gałkę oraz lekko solimy, dusimy, pilnując, by mięsko pozostało soczyste, dobrze, żeby zostało nieco płynu. Gdy seler jest miękki lekko go studzimy i miksujemy z zielonym pieprzem.

 

Podgrzewamy, doprawiamy. Powinniśmy uzyskać dość gęstą konsystencję- gęstej zupy krem, więc w razie konieczności pogotujcie na małym ogniu, by odparować nadmiar wody.
Ser ścieramy na tarce.

Na dnie naczynia układamy kolejne warstwy: ziemniaki, ser, mięso, ser, ziemniaki, selerowy krem i ser na sam wierzch.

 

 

 

 

 

 

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na około 30 minut. Zapiekanka jest wilgotna z selerową nutą, którą dodatkowo podkreśla ostrość i kwasowość marynowanego w occie pieprzu.

Grzyby z jajami

Są takie dni, kiedy nie pędzimy od rana, kiedy możemy pospać, celebrować pyszną poranną kawę i śniadanie z prawdziwego zdarzenia. Uwielbiam takie poranki. Wtedy faktycznie staram się przygotować coś specjalnego, na co zwykle po prostu nie mam czasu. Dzisiejsza propozycja pojawiła się u mnie właśnie jako danie śniadaniowe, ale czyż nie może być częścią pysznego obiadu, albo ciekawym elementem Wielkanocnego stołu? Spróbujcie, ja uważa, że jest to super pomysł do podania gościom z przeróżnych okazji.

Składniki na 6 sztuk:

  • 6 grzybów portobello (dużych pieczarek)
  • 6 niedużych jajek
  • 150 g boczku
  • mała cebulka
  • bułka tarta
  • mleko
  • olej
  • sól i pieprz
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 220 stopni. W tym czasie czyścimy grzyby, pozbawiamy ogonków, delikatnie wydrążamy środek od strony blaszek łyżeczką, uważając, by ich nie połamać i nie przebić kapeluszy.

W drobną kostkę kroimy boczek i cebulę, siekamy także to, co wydrążyliśmy z grzybów. Podsmażamy boczek, aż wytopi się tłuszcz, dorzucamy cebulkę oraz posiekane portobello.

Chwilę podsmażamy i odkładamy na bok. Na tę samą patelnię wlewamy sporą ilość oleju i mocno rozgrzewamy. Każdy kapelusz moczymy lekko w mleku i posypujemy bułką tartą.

Smażymy z obu stron na złoty kolor.

Od strony wydrążenia oczywiście podsmażą się najlepiej boki i to jest ok, gdyż nam przede wszystkim chodzi o to, żeby grzyby złapały temperaturę i panierka niejako usztywniła ich kształt. Naczynie żaroodporne lub blaszkę delikatnie smarujemy olejem. Układamy usmażone grzyby. W każdy kapelusz wkładamy nieco boczkowego farszu.

Na wierzch, ostrożnie wybijamy jajko, uważając żeby się nie rozlało, posypujemy solą i pieprzem.

Wkładamy do piekarnika na 2 minuty, w tym czasie wstępnie zetnie się białko. Zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i pieczemy jeszcze około 10 minut. Gotowe.

Jeśli macie ochotę podać potrawę na ciepło, polecam piec krócej (2 minuty w 220 i około 5 w 160 stopniach), aby żółtko pozostało płynne, to na pewno zrobi ogromne wrażenie na Waszych gościach.

Smacznego!

Pyszny schab pieczony w mleku

Nie ma to jak domowej roboty wędlina, mięsożercy dobrze to wiedzą. Pod tym względem zostałam rozpieszczona przez rodziców. Na stole w moim domu często gościły i goszczą domowe wyroby, albo takie niemal równie pyszne i swojskie, ze sprawdzonych źródeł. Nie da się porównać smaku tych, zrobionych w tradycyjny sposób, bez ulepszaczy i innych, zupełnie niepotrzebnych dodatków, z tymi z masowej produkcji. Chociaż coraz częściej można kupić coraz lepszej jakości wędliny, to jednak nie ma to jak wykonać je samemu. Oczywiście warunkiem jest zakupienie dobrej jakości mięsa, ale o to też, mam wrażenie, jest coraz łatwiej.


Potrzebne składniki to:

  • 1 kg schabu

Do zamarynowania mięsa:

  • duża cebula
  • 5 ząbków czosnku
  • dwie łyżeczki soli
  • 3 łyżeczki majeranku
  • łyżeczka cząbru
  • 3 łyżeczki słodkiej papryki
  • łyżeczka słodkiej papryki wędzonej
  • łyżeczka ostrej papryki
  • szklanka oleju
Do mlecznej zalewy do pieczenia:
  • 500 ml mleka
  • łyżka majonezu
  • dwie łyżeczki majeranku
  • 5 liści laurowych
  • 5 ziarenek ziela angielskiego
  • łyżeczka soli
Mięso myjemy, suszymy. Cebulę kroimy w pióra, obrany czosnek też lekko rozdrabniamy.

Dokładamy do mięsa natartego mieszanką przypraw i olejem.

Odstawiamy na około 12 h w chłodne miejsce, by dobrze się zamarynowało. Na przynajmniej godzinę przed pieczeniem przenosimy mięso do temperatury pokojowej. Następnie rozgrzewamy nieco oleju, w którym marynowało się mięso, starając się oddzielić go od ziół, i obsmażamy je krótko, na dużym ogniu, z obu stron.

W międzyczasie przygotowujemy mleczną miksturę, w której będziemy piekli mięso. Wszystkie składniki mieszamy i zagotowujemy.

Podsmażone mięso przekładamy do naczynia żaroodpornego i i zalewamy gorącym mlekiem. Przekładamy cebulkę i czosnek, z którymi marynowało się mięso.

Przykrywamy i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Po 35 minutach odkrywamy naczynie, zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i pieczemy następne 15 minut, a w tym czasie 2 razy polewamy schab z wierzchu gorącą zalewą, w której się piecze. Następnie wyciągamy mięso z piekarnik i naczynia.

Zawijamy szczelnie w papier lub folię i wkładamy do ciepłego lecz wyłączonego już piekarnika aż do wystygnięcia.

Z płynu, który zostanie po pieczeniu możemy zrobić sos, wystarczy zredukować ilość wody, w razie potrzeby zmiksować. Jeśli chcemy schabik skonsumować w formie wędliny, do sałatki lub kanapki- najlepiej jeśli cierpliwie poczekamy z konsumpcją do rana, niech dobrze wystygnie i schłodzi się przez noc w lodówce. Mięsko jest soczyste, dobrze doprawione. Polecam!

Mozzarella in carrozza- grzanka z serem

Grzanka z serem to super przekąska, czy choćby pyszne śniadanie. Uwielbiam, w różnych wersjach i z różnymi dodatkami. Z opiekacza, czy na patelni, w jajku, z szynką, wariacji jest moc. Okazuje się, że jest to także jedna z ulubionych przekąsek moich neapolitańskich przyjaciół. Dzisiaj podam Wam przepis na włoską wersję tej kanapki, ale oczywiście taką…podstawową. Nazywa się pięknie, mozzarella in carrozza- mozzarella w karocy 🙂

Na dwie duże kanapki przygotujcie:

  • 1 jajko
  • około 120 g mozzarelli
  • 4 kromki jasnego pieczywa (może być tostowe)
  • bułkę tartą
  • sól, pieprz, ewentualnie inne ulubione przyprawy
  • olej do smażenia

Jajko roztrzepujemy ze szczyptą soli i pieprzu oraz ewentualnie innymi przyprawami, ziołami. Na płaski talerz wysypujemy bułkę tartą.

Mozzarellę kroimy na plastry, które wkładamy między kromki chleba. Jeśli pieczywo, które wybraliście ma grubą i ciemną skórkę- lepiej ją odkrójcie, może się za bardzo przypiec. Złożone kromki dokładnie moczymy w jajku, a następnie obtaczamy w tartej bułce.

Smażymy najlepiej w dość mocno rozgrzanym głębokim oleju.

Po usmażeniu odkładamy na papier, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Przesmaczna, chrupiąca, serowa, ciągnąca się kanapka.

Pieczony ryż z indykiem i warzywami w aromatycznym sosie

Szybkie i pyszne danie- ideał. Przygotowujemy produkty, pakujemy wszystko do naczynia i zapiekamy. Takie gotowanie na co dzień lubię najbardziej. Ciekawy pomysł na ryż oraz na podanie białego mięsa, które w tej wersji na pewno nie będzie przesuszone. Proste składniki, proste przygotowanie, więc nie ma co dłużej rozprawiać, tylko zabieramy się za gotowanie!

Przygotujcie:

  • 200 g brązowego ryżu
  • cukinię, ok. 300 g
  • 2 średnie ziemniaki
  • 4-5 łodyg selera naciowego
  • kilka pomidorów koktajlowych
  • cebulę
  • 4 ząbki czosnku
  • 100-150 g pieczarek
  • 500 g polędwiczki/ piersi z indyka
  • ok 700 ml wody
  • łyżkę koncentratu pomidorowego
  • dwie łyżki masła
  • przyprawy: sól, płatki chili, suszone sproszkowane pomidory, bazylię, czosnek
  • świeżą bazylię i lubczyk (ale oprócz bazylii może być właściwie każde ulubione zioło)
  • olej
Mięso kroimy na kawałki, przyprawiamy podlewając odrobiną oleju- odstawiamy na przynajmniej godzinę.

Mieszanka, której użyłam to: łyżeczka soli, 1/3 łyżeczki płatków chili, łyżeczka bazylii, pół łyżeczki czosnku, łyżeczka sproszkowanych pomidorów. Podgrzewamy około 700 ml wody i dodajemy pół łyżeczki soli, koncentrat, cebulę w piórach, wyciśnięte przez praskę ząbki czosnku, świeżą bazylię i lubczyk. Ziół nie rozdrabniamy, gdyż mają one za zadanie wyłącznie dodać aromatu “zalewie”, wyciągamy je pod koniec gotowania, a wywar gotujemy nie dłużej niż 5-7 minut.

Do naczynia wsypujemy ryż.

Na nim układamy mięso.

Na mięsie pokrojoną cukinię, pieczarki, grube frytki z ziemniaków, selera naciowego i przekrojone na pół pomidorki.

Zalewamy przygotowanym bulionem. Nie wlewajcie jednak wszystkiego. Płynu powinno być drugie tyle ile ryżu, około 500 ml powinno wystarczyć w zupełności, ale jeśli podczas pieczenia zauważycie, że jest go za mało- zawsze będzie możliwość dolania.

Pieczemy około 50 minut w 180 stopniach pod przykryciem, górna i dolna grzałka. Po tym czasie odkrywamy danie, rozkładamy na wierzchu potrawy około 2 łyżek masła i wstawiamy na kolejnych 10 minut.

Po tym czasie mięsko będzie upieczone na pewno, natomiast ryż ugotowany na sypko z nutą pomidorowego i lekko maślanego sosu.

Makaron z serem i pieprzem, czyli cacio e pepe

Ostatnio znajomi odwiedzający mój ukochany Neapol, poprosili mnie o polecenie restauracji na dobrą kolację. Przy okazji cała masa wspomnień, cudownych widoków, zapachów i smaków wróciła ze wzmożoną siłą. Tęsknię za tym niebem i słońcem, nawet tym zimowym… Dzisiaj zatem powrót do kuchni włoskiej. Tym razem potrawa związaną z Rzymem. Jedna z tych bardzo prostych, a jakże pysznych.

Na jedną porcję przygotujcie:
  • około 100 g makarony typu spaghetti (lub innego długiego i najlepiej cienkiego)
  • 20 g startego Pecorino Romano
  • około 15-20 ziaren czarnego pieprzu (płaska łyżeczka mielonego pieprzu)
  • 2-3 łyżki oliwy (w najbardziej pierwotnej wersji tego dania oliwa nie występuje, ja jednak lubię na niej podsmażyć pieprz i dzięki temu wydobyć dodatkowy aromat)
  • sól
Przepis jest banalnie prosty. Zetrzyjcie ser i utrzyjcie/zmielcie pieprz, jeśli używacie takiego w ziarnach.

Ja lubię, gdy jest zmielony nieco grubiej.

Makaron ugotujcie w lekko osolonej wodzie.

W przypadku tego przepisu polecam gotowanie z minutnikiem, a nie “na oko”, czy też raczej “na ząb”. Musimy zastopować gotowanie, gdy makaron będzie bardzo mocno al dente, czyli gotujemy około 3 minuty krócej, niż wskazuje na to zalecenie na opakowaniu. Odcedźcie makaron zachowując ok. 100 ml wody.

Pieprz podsmażcie przez chwilę na rozgrzanej oliwie.

Dołóżcie makaron i zalejcie wszystko wodą z gotowania.

Gotujcie wszystko na niewielkim ogniu przez kilka minut, aż ilość wody będzie zredukowana, a makaron odpowiednio miękki.

Na koniec dorzućcie starty ser, wymieszajcie i gotowe. Smacznego!

Placki z kiszonej kapusty

Nastała moda na wszelkiego rodzaju kiszonki, ale nie od dziś wiadomo, że są bardzo zdrowe, dlatego też stale obecne w tradycyjnej polskiej kuchni. Ze względu na pro-zdrowotne walory, ale także walory smakowe bardzo popularne stały się wszelkiego zastosowania diety, opierające się na kiszonych warzywach, owocach, a także na sokach powstałych w wyniku fermentacji. Kapustę kiszoną lubię szczególnie, najlepiej taką prosto z beczki, a mam to szczęście, że mam do takowej stały dostęp. Garść kapusty zastępuje mi popcorn do wieczornego seansu filmowego, albo przegryzkę między posiłkami. Głównym źródłem i inspiracją jest dla mnie zawsze wszelkiej maści kuchnia regionalna, więc nie mogło być inaczej i w końcu trafiłam na przepis na fuczki, przysmak typowy dla rejonu Bieszczad. Oto dość klasyczna wersja tego dania, może przywoła wspomnienia Waszych górskich wędrówek albo raczej pysznego posiłku tuż po?

Przygotujcie następujące składniki (około 15 placków):

  • 300 g kapusty kiszonej (waga po odciśnięciu)
  • 200 ml mleka
  • ok 250 g mąki
  • jajko
  • pół łyżeczki soli
  • pół łyżeczki pieprzu
  • czubata łyżeczka majeranku
  • łyżeczka cząbru lub kminku
  • tłuszcz do smażenia

Z mleka, mąki i jajka wyrabiamy ciasto, które powinno mieć konsystencję lekko lejącego się ciasta naleśnikowego.

Z surowej kiszonej kapusty odciskamy sok.

Rozdrabniamy.

Dodajemy do ciasta.

Na koniec mieszamy z wszystkimi przyprawami i ciasto mamy gotowe do smażenia.

Rozgrzewamy tłuszcz i smażymy, formując nie za grube placuszki, aż do zrumienienia z obu stron.

Można je podawać jako dodatek do choćby mięsnych potraw, albo jako samodzielne danie z ulubionym sosem, na przykład czosnkowym.

Burrito z wołowiną i guacamole

Ciudad Juárez to miasto na północy Meksyku, któremu zawdzięczamy tę potrawę. Kucharz, uliczny sprzedawca Juan, wymyślił owijanie jedzenia w placki- tortille, by dłużej było ciepłe i nie zsychało się. Przemieszczał się po mieście wykorzystując osła, i to był jego znak rozpoznawczy. Potrawa swoją nazwę wzięła więc od środka transportu, od osła, czyli po hiszpańsku burro. Oryginalne meksykańskie burritos są nieduże, zawierają niewielką ilość składników, na przykład mięso, fasolę z ryżem. Te, które zwykle jada się u nas są bardziej amerykańską wersją. Można powiedzieć, że potrawa zrobiła tam zawrotną karierę i doczekała się bardzo wielu wariacji. Moja wersja to hołd oddany klasyce, ale jednak zmodyfikowana. Zapraszam do lektury i wypróbowania.

Najpierw przygotowujemy wszystko do farszu. Potrzebne składniki to:

  • 700 g mięsa wołowego
  • cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • czerwona fasola z puszki (240 g)
  • kukurydza z puszki (2/3 puszki, około 180 g)
  • 500-600 g passaty pomidorowej
  • pół dużej czerwonej papryki
  • pół dużej żółtej lub zielonej papryki
  • 5-6 liści kapusty pekińskiej
  • 200 g żółtego sera
  • tłuszcz do smażenia
  • przyprawy: po pół łyżeczki soli, cząbru, oregano, 1/3 łyżeczki utartego kminu rzymskiego i nasion kolendry, około 1/3 łyżeczki płatków chili lub chili w proszku.
Mięso mielimy wraz z cebula i podsmażamy na niewielkiej ilości tłuszczu. Gdy mięso będzie już usmażone dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, a następnie przecier pomidorowy.

Dusimy kilka minut, dodajemy przyprawy, fasolę i kukurydzę i po około 5 minutach zestawiamy z ognia- ta część farszu gotowa.

Polecam doprawić na dość ostro- reszta składników tę ostrość lekko zniweluje, ale odrobina żaru w meksykańskiej potrawie musi być 🙂 Zatem dosypujcie chili po trochu i próbujcie, ta 1/3 łyżeczki, to mocno orientacyjna ilość.

Kroimy paprykę w paski oraz zielone części kapusty pekińskiej, ser ścieramy na tarce.

Następnie przygotowujemy cudownie zielone, aromatyczne guacamole.
Awokado myjemy, kroimy na pół, pozbawiamy pestki i łyżeczką wyciągamy miąższ. Do awokado wyciskamy sok z jednej limonki oraz czosnek, dodajemy sól, około 1/3-1/2 łyżeczki i wszystko mieszamy rozgniatając widelcem lub, jeśli awokado nie jest zbyt miękkie, możemy posłużyć się blenderem.

Gotowe.

Teraz czas na tortille. Składniki na 12 placków o średnicy około 22-24 cm to:

  • 340 g mąki pszennej (550)
  • 340 g mąki krupczatki
  • 7 łyżek oleju
  • płaska łyżeczka soli
  • 360 ml wrzącej wody
Oba gatunki mąki mieszamy w misce razem z solą.

Dolewamy olej.

Następnie wlewamy wrzątek i lekko mieszamy.

Przesypujemy wszystko na stolnicę i zagniatamy ciasto. Dzięki wrzątkowi i oliwie jest to bardzo proste, już po chwili otrzymamy sprężyste, gładkie ciasto. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy, by przestygło. Dzielimy nożem na 12 porcji.

Z każdej porcji formujemy kulkę i rozwałkowujemy na dość cienkie, wręcz lekko prześwitujące placki. Skład ciasta sprawia, że nie przykleja się do stolnicy. Czysta i prosta robota 🙂

Placki nie muszą być idealnie okrągłe, ale jeśli chcecie, możecie je przyciąć przykładając na wzór choćby odwrócony do góry dnem talerz. Patelnię z nieprzywierającą powłoką, może być specjalna do smażenie naleśników, dobrze rozgrzewamy. Na średnim palniku i średnim ogniu na suchej patelni smażymy placki. Po około 15 sekundach placek powinien już swobodnie przesuwać się po patelni i być bledziutki, wtedy go przekręcamy. 20-30 sekund po drugiej stronie- powinny pojawić się tu i ówdzie leciutko brązowe plamki. Następnie jeszcze chwila na tej pierwszej strony.

Teraz wszystko trzeba ze sobą złożyć. Składniki wykładamy na 1/3, maksymalnie 1/2 części placka. Najpierw smarujemy guacamole, na jeden placek solidna łyżka salsy. Następnie wykładamy przestudzoną mieszankę z mięsem, garstkę sera, paprykę i sałatę.

Zwijamy, oczywiście zaczynając od strony, na której leży farsz, zaginając do środka “boki”. Wymaga to może nieco wprawy, ale dzięki temu zawartość zawijaków pozostanie na swoim miejscu. Zróbcie tak przynajmniej z jednej strony.

Czeka nas bowiem jeszcze ostatni sznyt- podgrzanie- podpiekanie. Poza tym, burrito je się trzymając je w ręce, więc nie może nam wszystko wypadać dołem 😉
Zwinięte burritos układamy na patelni, tym razem może być ona muśnięta olejem- dzięki temu tortille ładnie się zrumienią. Robimy to na średnim ogniu, możemy przykryć, by całość dobrze się podgrzała. Można szamać. Polecam z dodatkiem ketchupu, majonezowego sosu z tabasco lub sosu czosnkowego. Smacznego!

guacamole pichceniomania

Guacamole

Meksykański sos, który w kraju swojego pochodzenia, podawany jest do niemal każdej przystawki. Podobno już Aztekowie korzystali z tego rodzaju salsy. Jej wykonanie jest banalnie proste i w swojej najprostszej wersji wymaga przygotowania jedynie 3 składników- awokado, limonki i soli. Ja jednak uwielbiam czosnkowe guacamole i takie jest dla mnie wersją podstawową do dalszych wariacji. A czy wiecie, że awokado posiada przepiękną polską nazwę? SMACZLIWKA- czyż nie urocze?!


Przygotujcie:

  • 2 dojrzałe awokado
  • 3 spore ząbki czosnku
  • limonkę
  • sól
Awokado nie gości zbyt często na polskim stole, myślę, że jednym z powodów jest to, że dość ciężko kupić takie dojrzałe w punkt. Odpowiedni owoc może okazać się niezbyt apetycznie wyglądającym pośród innych. Wiadomo, jeśli owoc jest bardzo miękki i mamy wątpliwości co do jego przydatności do spożycia- nie kupujemy, ale jeśli chcemy awokado użyć tego samego dnia, wybierzcie jednak jak najbardziej miękkie. Jeśli chcecie zachować świeżość awokado na dłużej, trzymajcie je w lodówce. Jeśli chcecie by szybciej dojrzało- włóżcie do papierowej torebki wraz z dwoma jabłkami i zostawcie w temperaturze pokojowej.

Wracając do przygotowania sosu.

Awokado myjemy i kroimy na pół, wzdłuż owocu, dochodząc nożem aż do pestki. Potem wystarczy lekko przekręcić. Powinniśmy otrzymać dwie połówki, w jednej z nich pestkę, którą z łatwością usuniemy. Łyżeczką wyciągamy miąższ z awokado, pozostawiając chropowatą skórkę- jest to prostszy sposób od obierania. Limonkę myjemy i lekko dociskając toczymy po blacie, dzięki temu łatwiej wyciśniemy sok. Wyciskanie przy pomocy dedykowanej wyciskarki, choćby tej ręcznej, to oczywiście bułka z masłem. Jeśli jednak takowej nie posiadacie- wbijcie w połówkę limonki widelec i na nim zaciskajcie owoc, lekko przekręcając. Sok trafia do awokado, dodaje smaku, ale także sprawia, że miąższ nie ściemnieje. Wyciskamy czosnek, dodajemy sól, około 1/3-1/2 łyżeczki i wszystko mieszamy rozgniatając widelcem lub, jeśli awokado nie jest zbyt miękkie, możemy posłużyć się blenderem.

Gotowe.

To jest wersja, którą lubię wykorzystywać do potraw, które same w sobie są ostre, wyraziste w smaku i nie chcę żeby guacamole je przyćmiło. Sos ma być dodatkiem, albo nawet raczej czymś, co będzie łagodziło ostrość. Jeśli jednak wasz zamiar jest przeciwny dodajcie pół drobno posiekanej niedużej cebulki, najlepiej świeżą, rozdrobnioną ostrą papryczkę, więcej czosnku, świeżą posiekaną natkę kolendry lub inne ulubione przyprawy, które dodadzą ostrości. Smacznego!

Cebulowe babeczki

To jedno z dań, małych grzeszków, które krzepi zmęczone ciało i skołataną duszę po ciężkim dniu, niemal tak samo skutecznie jak czekoladowe pyszności. Mnie samo robienie tych babeczek uspokaja, może dlatego, że zawsze wychodzą pyszne i bez przeszkód dają się modyfikować. Dzisiaj cebularze, które świetnie sprawdzą się jako imprezowa przegryzka, lub dodatek, na przykład do czerwonego barszczyku. 

Składniki na 12 babeczek to:
  • jajko
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżka majonezu
  • ok. 150 ml oleju
  • 50 ml letniego mleka (jeśli ciasto jest zbyt gęste)
  • łyżka startego parmezanu
  • dwie łyżki startego żółtego sera
  • 300 mąki g
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki sody
  • pół pęczka drobnego szczypiorku
  • dwie średnie cebule, ja użyłam czerwonej
  • łyżeczka soli
  • solidna łyżeczka pieprzu
  • łyżeczka cząbru
  • olej do smażenia
Cebulę kroimy w niezbyt drobną kostkę i podsmażamy leciutko posoloną, aż zacznie się delikatnie przypalać.

Jajko mieszamy z olejem, majonezem i jogurtem.
Dodajemy mąkę uprzednio wymieszaną z proszkiem do pieczenia i sodą. W razie konieczności podlewamy mlekiem- ciasto powinno być konsystencji nieco bardziej gęstej od ciasta naleśnikowego.
 Zagęszczamy je serem, przyprawami, szczypiorkiem i podsmażoną cebulą.
Wykładamy do babeczkowych foremek,do 2/3 ich wysokości.
Pieczemy w 180 stopniach w piekarniku nagrzanym w trybie góra-dół przez około 20 minut.