Skip to main content

Kapusta z grochem

Cały czas pozostajemy jeszcze w świątecznym klimacie, więc myślę, że propozycja potrawy, w której króluje kiszona kapusta, będzie jak najbardziej na miejscu. Kapusta z grochem to tanie i proste danie. Znane chyba we wszystkich regionach Polski, jednak z przeróżnymi dodatkami. Wersja, o której dzisiaj napiszę gości w moim domu odkąd pamiętam. Może ze względu na przyzwyczajenie, może na sentyment- w takim wydaniu smakuje mi najbardziej.

Przygotujcie:

  • 1 kg kiszonej kapusty (przed odciśnięciem)
  • 500 g łuskanego grochu
  • ok 800 g ziemniaków
  • 3-4 ziarna ziela angielskiego
  • 5-7 liści laurowych
  • olej
  • średnią cebulę
  • sól
  • pieprz

Groch namaczamy przez przynajmniej godzinę, płuczemy i gotujemy do miękkości, lekko soląc pod koniec gotowania.

Groch może się lekko rozpadać.

Odciskamy sok z kapusty, ale zachowujemy go, na wypadek gdyby była konieczność dokwaszenia potrawy.

Zalewamy świeżą wodą, tak by tylko przykryła kapustę i gotujemy do miękkości, myślę, że zajmie to około 1 h. Pod koniec gotowania dodajemy ziele angielskie i liście laurowe.

Odcedzamy, wyciągamy przyprawy, lekko szatkujemy kapustę jeśli jest w zbyt dużych, ciągnących się kawałkach.

Obieramy i gotujemy ziemniaki, także lekko soląc.

Wszystkie składniki łączymy ze sobą ubijając tłuczkiem do ziemniaków.

Próbujemy, doprawiamy pieprzem, w razie konieczności dodajemy nieco soku z kapusty, soli.

Wszystko ze sobą mieszamy, krasimy podsmażoną cebulką- to w wersji bezmięsnej. Świetnie smakuje podana z okrasą z kiełbasy, boczku, czy podgardla. Genialna tuż po ugotowaniu, ale chyba jeszcze lepsza następnego dnia, gdy wszystkie smaki się ze sobą “przegryzą”

Pęczak sałatkowo

Wszędzie mówią, piszą, rozgłaszają, że trzeba jeść kaszę, bo jest bardzo zdrowa. I coś Wam powiem, owszem, jest, ale oprócz tego jest pyszna. Jeśli ktokolwiek oczekuje, że przekonam go tym postem do kaszy…nie wiem, czy to możliwe, bo dla mnie to, że warto ją jeść, to cytując za klasykiem, oczywista oczywistość. Jest bardzo wdzięcznym produktem, ciężko ją rozgotować. Może być świetnym dodatkiem lub stanowić bazę dania. Dzisiaj proponuję sałatkę z pęczakiem, obtaczaną kaszą jęczmienną, czyli ziarnami pozbawionymi łusek. To chyba moja ulubiona kasza. Jest dość duża i bardzo przyjemnie “chrupiąca”. Chyba muszę się do czegoś przyznać. W każdej potrawie oprócz smaku i zapachu na równi liczy się dla mnie także tekstura. Jeśli jem coś miękkiego, kremowego, to jeśli pojawi się coś co można przyjemnie rozgryźć, to jestem w niebie 😉 I ta kasza zawsze to zapewnia, cudowne kulinarne doznania.


Jednak wróćmy do sałatki. Na szklankę kaszy pęczak potrzebujecie:

  • awokado
  • sok z połówki cytryny
  • dwa pomidory
  • małą cebulę
  • 3 gałązki selera naciowego
  • 100-150 g ser, może być ulubiony krowi, może być owczy na przykład bundz- ja użyłam właśnie tego
  • bazylię, 10 średnich listków
  • sól
  • pieprz
  • cukier
  • oliwę z oliwek
  • łyżkę majonezu
Szklankę opłukanej kaszy gotuję w 3 szklankach wody, soląc ją na sam koniec.

Studzę i mieszam z ok. 1/3 szklanki oliwy, żeby ziarna nie skleiły się. Wybieram miąższ z dojrzałego awokado, kroję w kostkę i natychmiast skrapiam sokiem z cytryny żeby nie ściemniało. Dwa pomidory zalewam wrzątkiem, obieram, kroję w kostkę. Zasypuję odrobiną cukru, solą, pieprzem oraz drobno pokrojoną bazylią i odstawiam na około 10 minut. Selera kroję na mniejsze cząstki, ser i cebulę w niewielką kostkę.

Wszystko ze sobą mieszam i dokładam łyżkę majonezu. Kasza jest dość kleista, więc taka ilość majonezu w zupełności wystarczy, chodzi tylko o lekką nutkę tego smaku. Gdyby całość była zbyt zwarta można dolać soku, który wytrącił się z pomidorów lub nieco więcej oliwy. Jeśli to konieczne, doprawiamy solą i pieprzem i szamiemy 🙂

Pieczone słodkie ziemniaczki “mniamniaczki”

Wilec ziemniaczany to botaniczna nazwa coraz bardziej popularnego w Polsce batata, patata, słodkiego ziemniaka. Okazuje się, że jeśli ponad 120 gatunków ziemniaków, które królują na naszych polach, to dla nas za mało, to możemy także pokusić się o uprawę batatów i nie jest to wcale trudne. Te pomarańczowe, niepozorne bulwy kradną serca wszystkich, którym miałam okazję je zaserwować.

Pomysł jest bardzo prosty, ale chyba mój ulubiony.


Potrzebujecie:

  • 4 średnie bataty
  • główkę czosnku
  • świeży rozmaryn
  • sok z całej dużej cytryny
  • sól
  • pieprz
  • olej

Bataty obieramy i kroimy na nieduże cząstki, wkładamy na przykład do miski. Skrapiamy obficie sokiem z cytryny, dzięki czemu ziemniaki będą miały ładny kolor, a dodatkowo cytryna, na zasadzie kontrastu, doskonale podkreśla słodycz ziemniaków. Posypujemy pieprzem i solą, nie za dużo, zawsze lepiej lekko doprawić po upieczeniu jeśli będzie to konieczne.

Na bataty wylewamy oliwę, około 1/2 szklanki, i dokładnie mieszamy, by wszystkie kawałki były dokładnie nią pokryte. Przekładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Na blaszkę trafia także główka czosnku przekrojona w poprzek oraz kilka gałązek rozmarynu- a wszystko do także natarte oliwą. Rozmaryn możemy na minimum 30 minut przed pieczeniem zalać oliwą, wtedy mamy pewność, że zioło się upiecze, przypiecze, ale nie spali.

Pieczemy około 25-35 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni, na koniec możemy uruchomić funkcję grilla, by powstała lekko chrupiąca skórka. Bataty, ze względu na swój skład, łatwo się przypalają, nie możemy jednak piec ich w zbyt niskiej temperaturze, bo nie upieką się, a uduszą. Paradoksalnie, te delikatnie przypalone smakują najlepiej. Upieczony czosnek też jest do wykorzystania. Można go po prostu spałaszować z ziemniakami albo rozgnieciony wymieszać z jogurtem, majonezem, pieprzem i odrobiną soli i stworzyć w ten sposób cudowny sos, idealny do naszych batatowych kąsków.

Sezamowe pieczone warzywka z serem halloumi

 Wakacje minęły, naprawdę nie wiem jak i kiedy. Całe szczęście pogoda nadal piękna i można czerpać z babiego lata pełnymi garściami. Nieodłącznym skojarzeniem z nieubłaganie zbliżającą się jesienią, są dla mnie od zawsze wykopki. Ziemniaki, buraki, marchewki, pietruszki i wszelkie inne warzywka, które całe lato dojrzewały na polu, teraz powoli muszą zostać zebrane i zabezpieczone, aby można było z nich korzystać aż do następnego sezonu. A warzywa korzeniowe to w końcu źródło wielu witamin i cennych minerałów, no i przede wszystkim fantastycznego smaku. Lubię je w wielu wydaniach, nie tylko jako podstawę bulionu czy sałatki jarzynowej 😉 Dzisiaj proponuję wykorzystanie uprzednio upieczonych. Potrawa z polskimi bulwiakami, owczym serem i sezamem.


Potrzebne składniki na dwie porcje to:

  • dwie marchewki
  • mały seler
  • 4 średnie buraki
  • średnia cebula
  • 150 g sera halloumi
  • dwie łyżki masła klarowanego (może być olej)
  • łyżka miodu
  • ziarna sezamu
  • olej sezamowy
  • sól i pieprz

Warzywa zawinęłam pojedynczo w folię aluminiową i upiekłam do miękkości. Marchewki i selera piekłam w 180 stopniach około 30 minut, buraki nieco ponad godzinę- wszystko zależy od ich wielkości. Gdy warzywa lekko przestygły, pokroiłam je na mniejsze kawałki, takie na jeden kęs.

Na suchej, rozgrzanej patelni podprażyłam sezam, około 2 łyżek przez 2-3 minuty. Dodałam masło i cebulę pokrojoną w pióra, lekko osoliłam.

Gdy cebula się zeszkliła dodałam miód i jeszcze chwilę podsmażyłam, by cebula z miodem skarmelizowała się.

Na patelnię wrzuciłam pokrojone warzywa, doprawiłam sporą ilością pieprzu i jeszcze odrobiną soli do smaku. Podgrzewałam całość przez kilka minut mieszając, by warzywa dobrze pokryły się maślano-miodową glazurą i sezamem. W międzyczasie na patelni grillowej podsmażyłam pokrojony w plastry ser. Wszystko razem smakuje nieziemsko! Cudownie słodkie i sezamowe warzywa z dodatkiem słonego, lekko przypieczonego

sera. By jeszcze podkręcić sezamowy smak, już na talerzu, polałam wszystko kilkoma kroplami oleju sezamowego. Pyszota!

Gołąbki ziemniaczane

 Są najbardziej popularne we wschodniej części naszego pięknego kraju i stamtąd też się wywodzą. W różnych wersjach, różnorako doprawione, duszone, pieczone, w przeróżnych sosach. Wariacji jest dość sporo. Jak w przypadku większości tradycyjnych potraw- co dom, to nieco inny przepis. Ja przygotowałam ziemniaczane gołąbki tak, by w daniu dominował smak przede wszystkim kapusty i ziemniaków. Warto spróbować. W moim menu na pewno będą gościły często.


Do przygotowania 8 niedużych gołąbków potrzebujcie:

  • średnią główkę włoskiej kapusty
  • około 1 kg ziemiaków
  • dużą cebulę
  • 2-3 łyżki mąki
  • sól, pieprz i sporą ilość majeranku
Oraz do wywaru w którym duszę gołąbki:
  • 4 ziarna ziela angielskiego
  • 6 liści laurowych
  • 2 nieduże ząbki czosnku
  • sól, pieprz, majeranek i lubczyk
  • no i oczywiście woda 🙂

Jeśli posiadacie, można udusić gołąbki w rosole lub bulionie warzywnym. Płynu musi być tyle by lekko przykrywał gołąbki.

Kapustę, z wykrojonym głąbem, wrzucam do wrzątku i gotuję przez kilka minut. Dzięki temu liście łatwiej oddzielą się od główki; zdejmuję jeden po drugim. Lekko zblanszowane będą łatwiej się zwijały i nie połamią się.

Ziemniaki i cebulę ścieram na tarce, tak samo jak na placki ziemniaczane. Masę pozbawiam nadmiaru wody wyciskając ją przez ściereczkę. Powstałą masę mieszam z mąką i przyprawami.

Porcję farszu, czubatą łyżkę, zawijam w liść kapusty, pozbawiony twardej części.

Zwinięte gołąbki wkładam do garnka wyłożonego liśćmi kapusty, do wrzącego wywaru z przyprawami.

Tarte ziemniaki szybciutko się zwiążą i gołąbki nie rozpadną się. Duszę na niedużym ogniu, około 30 minut pod przykryciem.

Podałam z zasmażką z boczku i czerwonej cebulki. W wersji bezmięsnej okrasą może być sama cebulka podsmażona na maśle lub dobrym oleju rzepakowym. Wywar, w którym dusiły się gołąbki można zaprawić śmietaną lub pomidorami, dodać grzyby, stworzyć ulubiony sos. Kapusta i ziemniaki są wdzięcznymi produktami, świetnie komponują się z wieloma smakami.

Cukinia w śmietanowym sosie

Cukinię od zawsze łączyłam z papryką czy pomidorami. Czerwone dodatki, czerwony sos, zielona soczysta cukinia- jakoś te składniki najlepiej mi do siebie pasowały. Przekonałam się, że kompletnie nie miałam racji, gdy postanowiłam spróbować cukinii w białym sosie na bazie śmietany. Słodkawy smak cukinii jest w takiej wersji jeszcze bardziej podkreślony. Spokojnie może stanowić samodzielne danie lub dodatek do mięsa czy ryby.


Do przygotowania około 4 porcji potrzebujecie około 30 minut czasu i następujących składników:

  • 5 niedużych cukinii (ok. 800 g)
  • średniej cebuli
  • 2 ząbków czosnku
  • 50-80 ml słodkiej śmietany
  • łyżki kwaśnej śmietany
  • koperku (pół pęczka)
  • natki pietruszki (1/3 pęczka)
  • soli i czarnego pieprzu do smaku
  • łyżki klarowanego masła lub 3 łyżek oleju

Cukinię pokroiłam w plastry o grubości mniej więcej 1 cm; tam gdzie była nieco szersza- plastry przekroiłam na pół. Lekko osoliłam, popieprzyłam i zaczęłam dusić na średnim ogniu. Na tłuszczu podsmażyłam posiekaną cebulę, dodając na koniec wyciśnięte ząbki czosnku. Podsmażyłam jeszcze przez minutę i dodałam wszystko do cukinii. Gdy warzywo stało się szkliste, czyli zaczęło mięknąć, dodałam śmietanę i poddusiłam wszystko jeszcze kilka minut. Na koniec dodałam posiekany koperek oraz natkę pietruszki. Doprawiłam do smaku solą i pieprzem i po około 5 minutach danie było gotowe. Cukinia lekko zmiękła, ale mimo wszystko pozostała lekko chrupiąca. Smakowała wyśmienicie.

Kotleciki z bobu i pieczarek

Kotlety smakują świetnie, wbrew pozorom, ani smak bobu ani grzybów nie jest dominujący, świetnie się uzupełniają i przenikają. Pieczarki dodają delikatności i sprawiają, że kotleciki są wilgotne i soczyste, bób dodaje przyjemniej, strączkowej słodkości, a bazą jest kasza jaglana, która świetnie łączy ze sobą wszystkie składniki.


Przygotujcie następujące składniki:

  • 250 g pieczarek
  • 500 g bobu
  • dwa jajka
  • pół szklanki kaszy jaglanej
  • dużą cebulę
  • sporą garść świeżej natki pietruszki
  • tymianek
  • sól
  • pieprz
  • bułkę tartą
  • 1-2 łyżki masła do podsmażenia cebuli
  • olej do smażenia kotletów

Kaszę ugotowałam na sypko, według przepisu z opakowania. Surowe pieczarki umyłam i zmiksowałam z lekko podsmażoną wcześniej na maśle cebulą; dodałam nieco soli. Bób ugotowałam z kilkoma ząbkami czosnku i sola, zmiksowałam go razem ze skórkami. Do osolonej pieczarkowej papki dodałam bób i zmiksowałam razem. Następnie dorzuciłam kaszę, jajka, natkę i łyżkę bułki tartej. Doprawiłam do smaku solą, pieprzem i tymiankiem. Ostawiłam na 30 minut do lodówki. Uformowałam kotleciki i oprószyłam je bułką tartą. Smażyłam na średnim ogniu, około 3 minuty z każdej strony, tak, żeby ładnie się przyrumieniły. Mogą stanowić odrębne danie z dodatkiem, na przykład ogórków mało solnych, lub jako dodatek do mięsnego dania. Smacznego!

Bigos z cukinii

Obowiązkowy punkt w moim letnim jadłospisie. Bigos z cukinii, takie… spolszczone węgierskie leczo czy raczej prowansalskie ratatouille 🙂 Przedstawiam przepis na swego rodzaju bazę. Można ją zrobić w wersji bezmięsnej, można dodać paprykę lub niemal każde inne ulubione warzywo. Cukinia sama w sobie jest bardzo nisko kaloryczna, dlatego wszelkie dania z nią w roli głównej, o ile nie przesadzimy z mięsnymi, tłustymi dodatkami, będą lekkie i zdrowe.


Do przygotowania około 4 solidnych porcji potrzebujemy:

  • 4 średnich, młodych cukinii, około 1 kg- dużo, ale cukinia ma w sobie dużo wodoy i zredykuje się niemal o połowę
  • dużej cebulę
  • ząbka lub dwóch czosnku
  • 6 dużych pomidorów lub 2-3 łyżek koncentratu pomidorowego, ja zwykle dodaję i to i to (6 pomidorów i łyżka koncentratu)
  • 200 g ulubionej kiełbasy, może być śląska, toruńska, ale także chorizo- wedle uznania. Ja tym razem użyłam toruńskiej
  • dwóch łyżek słodkiej papryki (można dodać także nieco słodkiej wędzonej)
  • łyżki ostrej papryki
  • łyżeczki pieprzu
  • łyżki suszonej bazylii lub oregano (jeśli macie świeże, to oczywiście jeszcze lepiej)
  • soli do smaku
  • oliwy do smażenia

Cukinię kroję wzdłuż, w około 0,5-1 cm pasy a następnie na drobniejsze kawałki w poprzek. Wrzucam do garnka, lekko solę i duszę na niewielkim ogniu. Często mieszam, by się nie przypaliła, dość szybko zacznie puszczać soki. Skórkę pomidorów nacinam lekko w krzyżyk, na przeciwległym końcu niż znajduje się szypułka, zalewam wrzątkiem i ściągam skórkę, kroję w kostkę i dorzucam do cukinii.

Na patelni podsmażam pokrojoną w połówki plasterków kiełbasę, a po kilku minutach dorzucam pokrojoną cebulę.Gdy ta dobrze się przysmaży, dodaję przeciśnięty przez praskę ząbek lub dwa czosnku oraz paprykę i pieprz.

Wszystko smażę jeszcze minutę lub dwie i dorzucam do cukinii i pomidorów wraz z łyżką koncentratu pomidorowego. Całość duszę nie dłużej niż 10 minut, lubię gdy cukinią jest lekko chrupiąca. Na koniec dodaję zioła i doprawiam do smaku. Piszę te słowa i zajadam bigosik, pycha!

Cukiniowa “lasagna”

Cukinia jest u mnie ostatnio ciągle na tapecie. Z każdym następnym sprawdzonym przepisem, zdaję sobie sprawę, jak uboga w to warzywo była do tej pory moja kuchnia. Cukinia nie ma dominującego , narzucającego się smaku, więc świetnie nadaje się jako baza do wielu potraw, ale jednocześnie jej słodkawo-orzechowy posmak zawsze jest delikatnie wyczuwalny. Z łatwością można sprawić, że będzie cudownie chrupiąca albo rozkoszne soczysta, albo i jedno i drugie zarazem. Najlepiej smakuje młoda, można ją jeść na surowo, nie wymaga długiej obróbki cieplnej. Warzywo-ideał, pełne witaminy C, PP, B1 i karotenu. Dzisiaj moja propozycja to warstwowa zapiekanka, taka lasagna bez makaronu. 


Przygotujcie następujące składniki:

  • 2-3 średnie cukinie
  • 6 plastrów szynki konserwowej
  • 6 plastrów szynki długodojrzewającej
  • ok 150 g ulubionego sera, ja użyłam cheddar
  • 100 g parmezanu
  • 2 jajka
  • przecier pomidorowy
  • bułkę tartą
  • oliwę
  • sól, pieprz i zioła (polecam mieszankę bazylii, tymianku, oregano i rozmarynu)

Cukinię pokroiłam z około 0,5 cm długie pasy, podsmażyłam na mocno rozgrzanym oleju przez około 2 minuty z każdej strony. Każdy plasterek po usmażeniu odkładałam na papierowy ręcznik, by pozbyć się nadmiary oleju. Przygotowałam sobie resztę składników. Szynki pozostawiłam w plastrach, sery starłam na tarce, jajka rozkłóciłam z odrobiną soli, przygotowałam przyprawy.

Owalne naczynie żaroodporne wysmarowałam oliwą i posypałam bułką tartą. Składniki układałam warstwowo. Najpierw warstwa cukinii, na nią nieco soli, pieprzu i ziół oraz około 2 łyżek rozbełtanego jajka. Następnie położyłam szynkę konserwową, posmarowałam ją łyżeczką koncentratu pomidorowego i posypałam serem. Na to znowu trafiła cukinia, cała procedura się powtórzyła lecz tym razem z drugim rodzajem szybki.

Układałam warstwy aż do wyczerpania składników i wypełnienia naczynia. Na sam wierzch trafił żółty ser oraz cienka warstwa bułki tartej.
Piekłam około 35 minut w 190 stopniach. Na ostatnie 10 minut włączyłam górną grzałkę z funkcją grilla by ładnie przypiec wierzch dania. Świetnie smakuje zarówno na ciepło i jako zimna przekąska. Równie pysznie smakować będzie bez szynki, jeśli wolicie wersję bezmięsną.
Pichceniomaniowe niebo w gębie!