Skip to main content

Chrupiące i pyszne placuszki z cukinii

Cukinia jest jednym z tych warzyw, które latem wykorzystuję na potęgę. Mam swoje ulubione potrawy, ale często staram się wymyślać nowe albo modyfikować już wypróbowane. Ten przepis jest właśnie taką modyfikacją, a właściwie to śmiało mogę go nazwać ulepszeniem. Placki z cukinii robię od zawsze, ale w tej wersji ode niedawna, a żałuję, bo są wyjątkowo smaczne.

Często spotykałam się z opiniami, że cukinia jest “niewdzięcznym” warzywem do smażenia, bo ma w sobie sporo wody, często placki po prostu się rozpadają. Ten przepis sprawdziłam już wiele razy, wyszły bez problemu i za każdym razem równie świetne.

Do przygotowania rzeczonych placuszków potrzebujecie:
  • 2 średniej wielkości cukinii
  • 3 jajek
  • pół szklanki mąki
  • 1/3 do pół szklanki startego parmezanu, pecorino romano lub innego ulubionego, najlepiej dość słonego sera.
  • kilku plasterków szynki parmeńskiej, może być serrano lub inna, najlepiej z tych długo dojrzewających
  • soli, pieprzu
  • oleju do smażenia
Cukinie starłam na tarce, na dużych oczkach. Wbiłam jajka, dodałam mąkę, starty ser, dość drobno pokrojoną szynkę i wszystko wymieszałam. Doprawiłam sporą ilością pieprzu i niewielką soli, pamiętając, że zarówno ser jak i szynka, oddają potrawie nieco ze swej słoności podczas smażenia. Ciasto powinno być dość luźne, ale nie lejące się. W razie konieczności można dodać więcej mąki. Placki nakładałam na patelnię łyżką, rozprowadzając na boki, by nie były zbyt grube. Temperatura smażenia powinna być średnia. Nie może być za niska, bo placki bardziej się uduszą niż usmażą i wchłoną masę oleju, a z kolei na zbyt rozgrzanym tłuszczu po prostu się spalą. Placki podajemy na przykład z ulubionym sosem, ja postawiłam na czosnkowy. Jak usłyszałam od pierwszego i najwierniejszego testera- są obłędne. Wszyscy, którzy próbowali potwierdzają, więc spróbujcie i dajcie znać, czy także staliście się ich fanami. Wszystkiego pichceniomaniowego Moi Drodzy!

Szparagowe co nieco

Póki sezon na szparagi trwa, w mojej kuchni królują kilka razy w tygodniu od momentu pojawienia się na straganach pobliskiego targu. W różnych wersjach obiadowych, śniadaniowych lub jako przekąska. Jeden z pomysłów to szparagi zapieczone w cieście francuskim. Mogą stanowić odrębne danie lub dodatek, na przykład do pysznej pieczonej rybki.

Ta wersja szparagów nie wymaga od Was specjalnego sprzętu kuchennego, żadnych wysokich garnków, wiązania sznurkiem- zapomnijcie!

Wykorzystuję zielone szparagi, te po prostu najbardziej mi smakują. Póki są młode- nie obieram ich, wyłącznie myję. Naginam końcówkę każdego szparaga żeby pękła w miejscu w którym kończy się najbardziej włóknista część. Tak przygotowane warzywa wrzucam na osolony wrzątek i obgotowuję nie dłużej niż 5 minut. Odcedzam i lekko studzę. 3-4 szparagi owijam dość cienkim plastrem boczku oraz nie za grubym paskiem ciasta francuskiego. Układam na blaszce wyłożonej papierem.

Wystające spod boczku i ciasta szparagi natłuszczam lekko oliwą i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni (góra-dół) na 12-15 minut, do momentu aż ciasto będzie złote.

Szparagi obgotowywane były w osolonej wodzie, boczek także dodaje słoności, więc jedyna przyprawa, którą ewentualnie polecam dodać to pieprz lub papryka- coś do doda ostrości. Choć muszę przyznać, że pomimo iż lubię ostre potrawy, szparagi wolę w wersji jak najbardziej naturalnej. Chodzi w końcu o to, żeby wydobyć i podkreślić ich słodkawy, bulwiasty smak, a nie go zabić.

W bardziej bogatej wersji dodawałam jeszcze suszone pomidory z oleju oraz ser.

Jeśli lubicie szparagi mocno chrupiące, al dente, to wystarczy ich po prostu nie obgotowywać.

Wszystkiego szparagowego życzę!