Skip to main content

Jajecznica pyszna, że “o kurka”!

Nie jestem zwolenniczką słodkich śniadań. Za wiele zjeść nie mogę i potem szybko robię się głodna. Drugie śniadanie to zwykle owoce, jakiś jogurt, płatki, bardzo mi to odpowiada. Jednak pierwszy posiłek musi być bardziej konkretny. Najlepiej lubię jajka, pod każdą postacią. Po nich długo czuję się nasycona i pełna energii- po prostu już tak mam. Być może to kwestia wieloletnich nawyków i z czasem mogłabym to zmienić, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Dzisiaj mam dla Was propozycję jajecznicy z kurkami, z dodatkiem pomidorów.

Składniki na jedną porcję:
  • 2-3 jajka
  • 5 sporych kurek
  • 5 pomidorków koktajlowych
  • nieduża szalotka
  • dwie łyżki oleju
  • pół płaskiej łyżki masła
  • sól i pieprz

Cebulkę kroimy.

Podsmażamy na rozgrzanym oleju.

Kurki oczyszczamy i kroimy, nie za drobno. Dorzucamy na patelnię, gdy tylko cebulka ładnie się zeszkli.

Smażymy jakieś 7-10 minut. Dodajemy masło.

Pomidorki kroimy na ćwiartki.

Dorzucamy na patelnię i krótko podsmażamy.

Jajka wybijamy do miseczki, rozmącamy. Doprawiamy pieprzem i odrobiną soli.

Wlewamy jajka na patelnię.

Smażymy na średnim ogniu, ciągle mieszając, do momentu aż jajecznica uzyska pożądaną konsystencję. Do tego świeże, pełnoziarniste pieczywo i jakieś warzywka, sałata- wymarzone śniadanko!

PRZEPYSZNA SAŁATKA À LA CEZAR

Przygotowanie tej sałatki zajmuje trochę czasu. Przyznaję. Ale czy jest ktoś, kto nie lubi “cezara”? Chyba nie. Sałatka nie zawiera wielu składników, ale eksplozja smaków, które w sobie łączy, jest czymś wręcz uzależniającym. Historia powstania tego dania, jak w wielu innych przypadkach nie jest jasna. Jedna z wersji mówi o jej stworzeniu przez kucharza włoskiego pochodzenia, o imieniu Caesar, w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wpadł na taki pomysł, pracując w restauracji w Meksyku. Pewnego dnia musiał poradzić sobie z brakiem składników, a co za tym idzie, stworzyć danie z tego, co akurat zostało w spiżarni. Dla mnie historia ta jest całkiem wiarygodna. Ileż to razy tworzyłam coś z niczego! Oto moja ulubiona wersja tej popularnej sałatki.

Składniki na 6-8 sporych porcji sałatki:

  • nieduża sałata lodowa
  • 3 małe sałaty rzymskie
  • 15 pomidorków koktajlowych
  • średnia bagietka czosnkowa
  • 2 ząbki czosnku
  • 1,5 piersi z kurczaka (lub 1 duża podwójna)
  • 250 ml naturalnego jogurtu
  • 2 łyżeczki curry
  • 2 łyżeczki kurkumy
  • 5 łyżek oleju
  • sól

Na sos:

  • pół szklanki startego parmezanu
  • 3 żółtka
  • 4-5 anchois (sardeli)
  • ząbek czosnku
  • 3 łyżki sosu Worcester
  • sok z połowy cytryny
  • 1/4 szklanki delikatnej oliwy z oliwek lub dobrej jakości oleju
  • 1/5 szklanki białego wytrawnego, lekkiego w smaku wina
  • sól i pieprz
Zaczynamy od przygotowania kurczaka. Piersi czyścimy z wszelkich kostek, błonek. Myjemy, suszymy. Drobno kroimy czosnek. Mieszamy z jogurtem.

Dodajemy kurkumę, curry i czubatą łyżeczkę soli.

Dolewamy olej, mieszamy.

Obtaczamy w tej miksturze piersi.

Odstawiamy na jakieś 30 minut do lodówki. Lekko natłuszczamy blaszkę.

Układamy na niej kurczaka.

Pieczemy 25 minut w 200 stopniach.

Po ostudzeniu kroimy w plastry. Sałatę myjemy, suszymy, nie kroimy, lekko rozdrabniamy po prostu rozrywając- dzięki temu nie zniszczymy jej struktury i będzie super chrupiąca. Ząbek czosnku kroimy w dość drobną kosteczkę, podobnie jak anchois.

Dodatkowo rozcieramy przy pomocy noża, żeby składniki jak najszybciej oddały jak najwięcej aromatu. Dodajemy do żółtek.

Dosypujemy parmezan. Dolewamy sos Worcester, sok z cytryny, odrobinę wina i oleju, pieprzymy- mieszamy. Olej i wino dodajemy dalej, ale stopniowo, cały czas mieszając, pilnując by sos nie rozwarstwił się.

Odstawiamy na jakieś 15 minut aby smaki przegryzły się. Próbujemy, doprawiamy solą i jeśli to konieczne, jeszcze pieprzem. Sosu wyjdzie dość sporo i bardzo dobrze, bo sekret tej sałatki tkwi właśnie w nim. Zatem polecam liść po liściu, dokładnie obtoczyć w tej miksturze.

Pomidorki kroimy na połówki.

Dokładamy do sałatki, tak jak i pokrojonego kurczaka. Na koniec w kostkę kroimy bagietkę i na suchej, średnio rozgrzanej patelni “suszymy” pieczywo aż stanie się chrupiące.

Posypujemy całość i serwujemy. Smacznego!

Ziemniaczana sałatka, wersja milion pierwsza, z bobem

Sałatka ziemniaczana podczas grillowych wieczorów, których niestety w tym roku ze względu na pogodę nie było jeszcze zbyt wiele, znika najszybciej. Ziemniak, niezwykła bulwa, która od lat budzi szereg kontrowersji- czy zdrowa, czy nie, czy tuczy. a może pomaga w utracie uwagi… Ja uważam, że wszystko w nadmiarze lub nieodpowiednio przygotowane może być niezdrowe. Dlatego nie do końca zwracam uwagę na to, która wersja aktualnie obowiązuje. Lubię tę sałatkę, gdyż jest pożywna, ale ma w sobie również orzeźwiającą, jogurtowo-koperkową nutę. Czy wiecie, że w Polsce uprawia się przeszło 130 gatunków ziemniaków, a na całym świecie jest ich ponad 10 tysięcy!?

Potrzebne składniki na solidną miskę sałatki:
  • 1- 1,5 kg ziemniaków
  • 4 średnie kiszone ogórki
  • 500 g ziaren bobu
  • solidna garść/pół pęczka koperku
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżka majonezu
  • sól i pieprz

Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy w lekko osolonej wodzie, pilnując by nie rozgotowały się a pozostały jędrne, nawet leciutko twarde- zmiękną jeszcze nieco po odcedzeniu. Oczywiście łatwiej pokroić jest ziemniaki po ugotowaniu, i oczywiście możecie tak zrobić, jednak gotowanie ziemniaczanych kostek ułatwia osiągnięcie właściwego stopnia miękkości, że tak się wyrażę 😉 Ogórki kroimy w kostkę i dodajemy do ziemniaków.

Bób gotujemy w lekko osolonej wodzie, krótko, około 10 minut od zagotowania.

Starszy bób może wymagać nieco dłuższego czasu. Pamiętajcie jednak, że zmięknąć mają ziarna, nie skórka, której nie będziemy używać. Zatem, gdy bób jest już miękki, lekko chrupiący, odcedzamy. Studzimy i obieramy ze skórki. Dodajemy do reszty składników.

Koperek siekamy, dodajemy.

Jogurt mieszamy z majonezem.

Doprawiamy solą i pieprzem.

Wszystko mieszamy z przygotowanym sosem.

Najlepiej smakuje lekko schłodzona.

Zsiadłe z ziemniaczkami i sadzonym

Jeśli chodzi o obiady w porze letniej, to ten jest w pierwszej trójce moich ulubionych. Nie wymaga absolutnie żadnych zdolności kulinarnych, jedynie dobrych produktów. Głównym z nich jest zsiadłe mleko. Nic niezwykłego, można kupić w każdym sklepie… ale nie zastąpi ono tego zrobionego we własnym domu, ze świeżego, kompletnie nieprzetworzonego mleka. Niebo w gębie. Oczywiście jeśli lubi się takie smaki. Ja, wychowana na wsi, nie mogę doczekać się wiosny, kiedy łaciate koleżanki zaczynają wypasać się na świeżej soczystej trawce…i mleko wtedy smakuje niepowtarzalnie. Jakże pyszne jest takie ciepłe jeszcze mleko, w towarzystwie chałki lub dobrego chleba z masłem i miodem, aż ślinka cieknie. Przygotowanie zsiadłego mleka to proces kilkudniowy, ale zupełnie od nas niezależny i nie wymagający żadnych specjalnych umiejętności. Powstaje w wyniku fermentacji mlekowej, która dzięki bakteriom w nim zawartym, zachodzi samoistnie. Polecam wypróbować, ale ostrzegam, że jeśli raz spróbujecie, już nigdy nie kupicie gotowego zsiadłego mleka w sklepie.

Składniki na pyszny i sycący letni obiad dla 3 osób to:

  • ok. 1,5 litra mleka prosto od krowy
  • po 3-5 młodych ziemniaków na porcję
  • 3 jajka
  • pęczek koperku
  • nieduża cebula i 100 g słoniny, podgardla lub boczku na okrasę
  • sól i pieprz
Narzędzie do przynoszenia mleka od sąsiadów 😉
Mleko wlewamy do garnka.

Odstawiamy na 4 dni w zacienione miejsce, w temperaturę ok 20 stopni. Następnie wkładamy na ok. 24 h godziny do lodówki. W zależności od jakości mleka, ilości tłuszczu proces może się skrócić lub wydłużyć. Uważajcie jednak żeby nie przesadzić z oczekiwaniem. Dobrze zrobione zsiadłe mleko będzie na tyle gęste, że po wyjęciu z garnka porcji łyżką, puste miejsce nie zasklepi się, lub będzie to trwało bardzo wolno.

Po tym czasie na wierzchu naczynia znajdziecie gęstą, żółtawą, przepyszną śmietankę i zsiadłe mleko pod spodem.

Śmietankę możecie zebrać łyżką i wykorzystać w innym celu. Ja jednak wcinam wszystko, ta śmietanka jest chyba zresztą najlepsza ze wszystkiego. Ziemniaki myjemy lub skrobiemy.

Gotujemy w lekko osolonej wodzie. Słoninę i cebulę kroimy w kostkę, siekamy koperek.

Na patelnię wrzucamy słoninę, wytapiamy z niej tłuszcz.

Gdy się zrumieni, dorzucamy cebulkę, chwilę podsmażamy. Zgarniamy nieco wytopionego tłuszczu i smażymy na nim sadzone jajka, lekko solimy i pieprzymy.

Mleko wykładamy na talerz lub do miseczki. Na oddzielny talerz kładziemy odcedzone, oczywiście, ziemniaki, polane okrasą i posypane koperkiem oraz jajko.

Szpinakowa wyżerka, sałatka z musztardowym charakterem

Lato niesie ze sobą wiele przyjemności. Słońce, ciepełko, owoce, warzywka- wszystko co kocham. Jednak czasem upalne dni odbierają mi jedno- ochotę do wielogodzinnego sterczenia przy kuchence. Zaskakujące, ale jednak 😉 Wtedy najchętniej zrywam coś na polu, wygrzebuję jakieś zapasy z lodówki, czy spiżarni i komponuję sałatkę. Trochę tego, szczypta tamtego- taka sałatka “nawinie”. Jeśli jeszcze w lodówce czeka mój ulubiony sałatkowy sosik- to niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję.

Składniki:

  • garść świeżego szpinaku
  • ugotowane na twardo jajko
  • kilka koktajlowych pomidorków
  • ser pleśniowy, ok. 50 g
  • pół awokado
  • musztardowy sos do sałatki, składniki:olej/oliwa z oliwek, musztarda francuska, musztarda sarepska, miód, sok z cytryny, czosnek, papryczka chili, sól i pieprz. Szczegółowy opis i proporcje znajdziecie wśród moich przepisów: sos musztardowo-czosnkowo-miodowy
Przygotowanie sałatki to oczywiście jedna z prostszych czynności w kuchni, niczym gotowanie wody na herbatę 😉 Myjemy, osuszamy szpinak.

Myjemy pomidorki.

Gotujemy jajko, obieramy i kroimy na 8 części.

Ser kroimy w kostkę.

Wydrążamy miąższ z połówki awokado, kroimy.

Wszystkie składniki wykładamy na talerz lub do miseczki.

Polewamy sosem.

Jemy, a jedząc uruchamiamy wyobraźnię i wymyślamy jakie inne składniki smakowały by pysznie z naszym sosem 🙂

Kanapka na ciepło- smak włoskiej bruschetty… inaczej

Ostatnio wpadł mi w ręce bardzo ciekawy artykuł, mocno naukowy, na temat naszych preferencji smakowych, smaku umami, który jest w końcu jednym z pięciu odczuwalnych przez człowieka oraz o przeróżnych czynnikach, które warunkują nasze kulinarne doznania i preferencje. Okazuje się, że nawet kształt łyżki i materiał, z której jest wykonana wpływa na to czy zupa, którą wcinamy smakuje nam bardzo, czy troszkę mniej. Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że ta sama potrawa, w lekko zmienionej formie, innym kształcie lub podana w inny sposób, w innym naczyniu smakuje inaczej. Po lekturze wspomnianego artykułu już wcale mnie to nie dziwi, raczej skłania do eksperymentów. Dzisiaj pomysł niejako inspirowany tą historią. Małe co nieco z miłości do włoskiej bruschetty.

Składniki na jedną porcję:

  • kromka ulubionego pieczywa o grubości mniej więcej 2 cm
  • jajko
  • pół średniego pomidora
  • kilka listków bazylii
  • 60 g mozzarelli (pół kulki)
  • sól i pieprz

Z kromki chleba wycinamy środek, uważając, by nie pokruszył się.

Pomidora kroimy w kostkę. Jeśli jest mocno wodnisty, odsączamy nieco, przykładając papierowy ręcznik. Kroimy także bazylię i przygotowujemy mozzarellę.

Jajko rozmącamy z solą i pieprzem.

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz i kładziemy nań skórkę chleba.

Do jajka dodajemy pomidory i bazylię. Powoli przelewamy wszystko do wnętrza kromki.

Jeśli dobrze rozgrzejecie tłuszcz to jajko szybko się zetnie, jeśli jednak zauważycie, że zacznie wypływać poza chlebową formę- po prostu dociśnijcie chleb do patelni. Na wierzchu układamy mozzarellę.

Na niej wykrojony środek chleba.

Zmniejszamy temperaturę i smażymy 3-5 minut.Ostrożnie przekładamy naszą grzankę na drugą stronę i smażymy jeszcze kilka minut.

Cudowne smaki, pożywne jajko, ciągnąca się mozzarella… śniadanie mistrzów! 🙂

Zakochana w rzodkiewce, zadurzona w czarnuszce

Święta, czy jakakolwiek inna okazja do celebrowania czasu w gronie bliskich i przyjaciół, to często także okazja do pysznie zastawionego stołu i niestety…przejedzenia. Wiele tradycyjnych polskich dań jest tego gwarantem. Dlatego dobrze czasem sięgnąć po coś lżejszego. Moja sałatka jest zapewne gdzieś pośrodku. Pyszna odskocznia od tłustych mięs i bigosów, lecz jednocześnie zgrabne nawiązanie do Wielkanocnego menu. Ostrość, ale i świeżość rzodkiewki, słodycz jajek i groszku przełamana słonym, octowym smakiem kaparów i przyjemną ostrością czarnuszki. Smacznego!

Składniki to:

  • 15 rzodkiewek
  • pół puszki zielonego groszku
  • 6 jajek
  • ok. 15 kaparów z zalewy
  • pęczek szczypiorku
  • sól
  • płaska łyżeczka czarnuszki

Rzodkiewkę kroimy w plastry, a następnie na połówki.

Jajka gotujemy na twardo i kroimy w niezbyt drobną kostkę.

Dodajemy zielony groszek.

Siekamy szczypiorek i oczywiście także dodajemy.

Kapary siekamy dość drobno i mieszamy z resztą składników.

Doprawiamy łyżką majonezu, solą i utartymi ziarnami czarnuszki.

Rzodkiewkowa wariacja

Piękna pogoda za oknem, momentami niemal letnia, a nie wiosenna. Słonko dodaje energii, czuję się lekko, radośnie, i ma to swoje odzwierciedlenie w diecie. Po długiej zimie już desperacko tęsknię za nowalijkami i gdy tylko coś wpadnie w moje ręce- niecnie wykorzystuję. Na te najlepsze, które dojrzewają w słonku, jeszcze trochę musimy poczekać, ale cieszmy się z tego co jest. Dzisiaj propozycja na pyszną, mocno rzodkiewkową sałatkę, idealną na śniadanie, ale na tyle wyjątkową, że idealnie sprawdzi się także na Świątecznym stole.

Potrzebujecie:
  • 7 jajek
  • 20 rzodkiewek
  • pęczek koperku
  • białą część średniego pora
  • kiełki rzodkiewki
  • 150 g makaronu w kształcie ryżu, lub inne drobniutkiego
  • łyżkę majonezu
  • łyżkę jogurtu naturalnego
  • sól i pieprz

 

Makaron gotujemy al’dente w lekko osolonej wodzie. Po ugotowaniu przelewamy oliwą lub zimną wodą, by ziarenka makaronu nie posklejały się. Jajka gotujemy na twardo i rozdrabniamy.

Rzodkiewki myjemy, pozbawiamy końcówek i także kroimy, na przykład w niezbyt cienkie plastry, a te następnie w ćwiartki.

Pora także kroimy, dość drobno.

Siekamy koperek.

Wszystkie składniki mieszamy, dodajemy majonez i jogurt, doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Polecam doprawić lekko, odstawić na kilka minut, ponownie spróbować i w razie konieczności doprawić mocniej. Kiełki możecie wmieszać w sałatkę, ja jednak dodałam je w formie ciekawej, jadalnej dekoracji, która mocno podbija rzodkiewkowy charakter. Pychota!

Smażony makaron czyli frittata z makaronem

Danie, które często przygotowuję na zasadzie wykorzystania resztek, gdyż nienawidzę wyrzucać jedzenia i robię to wyłącznie, gdy jest to konieczne. Makaron, kasza, ryż, mięso, tak naprawdę cokolwiek zostanie nam po posiłku, zatopione w jajka, z ulubionymi dodatkami, może stworzyć coś naprawdę niezwykłego. Tym razem jednak, przygotowywałam frittatę z premedytacją, bardzo lubię to danie bo jest pyszne i pożywne. Świetnie smakuje na ciepło, ale i na zimno. Wiem, że makaron można przygotować na milion sposobów, ale ten jest ciekawy, spróbujcie, warto.


Danie przygotowywałam na patelni o średnicy 24 cm. Potrzebujecie następujących składników

  • 400 g makaronu, na przykład typu spaghetti
  • 6 jajek
  • 60 g startego parmezanu (lub innego sera)
  • około 100 g boczku i 100 g szynki
  • olej
  • sól, pieprz
Makaron gotujemy al’dente w lekko osolonej wodzie. Jajka rozmącamy, mieszamy z parmezanem i pieprzem. Soli już nie dodawałam, gdyż ser jest dość słony.

Jajeczną miksturę mieszamy z makaronem.

Szynkę i boczek kroimy w kostkę.

Rozgrzewamy na patelni kilka łyżek oleju i wykładamy nań połowę makaronu.

Na to wykładamy pokrojoną wędlinę.

Następnie resztę makaronu.

Smażymy na niewielkim ogniu przez około 10-15 minut, aż makaron się zrumieni, wtedy przekładamy na drugą stronę. Najlepiej jeśli zsuniecie frittatę usmażoną stroną na pokrywkę.

W tym czasie wlejcie na patelnie nieco oleju rozgrzejcie i wyłóżcie z powrotem makaron, oczywiście tą, jeszcze nie usmażoną stroną do spodu. Smażymy około 7-10 minut.

Przed podaniem odstawcie danie na jakieś 10 minut, leciutko przestygnie i będzie bardziej zwarte, dzięki czemu łatwiej je pokroicie.

 

Brokułowa frittata

Jeśli cenicie porcję energii, jaką daje posiłek zwierający jajka, a znudziła się Wam tradycyjna jajecznica, to polecam odkryć czym jest frittata. Pod ta nazwą kryje się potrawa, której bazą są jajka, ale cała reszta zależy w sumie od naszej wyobraźni, tego na co mamy ochotę, lub po prostu tego, co znajdziemy w lodówce. Moja propozycja na dziś- warzywna, z cebulką i czosnkiem, z odrobiną sera do smaku, ale uwierzcie mi, że cokolwiek przyjdzie Wam do głowy- może się świetnie sprawdzić w tym wydaniu.


Uwaga, do wykonania mojej wersji frittaty potrzebujecie naczynia, którego możecie użyć zarówno na kuchence jak i w piekarniku!

Użyłam patelni o średnicy 25 cm i wysokości 5 cm. Do zapełnienia takiego naczynia potrzebujecie:

  • 10 średnich jajek
  • jednego średniego brokuła
  • średniej cebuli
  • 3 ząbków czosnku
  • 2 średnich pomidorów
  • natki pietruszki
  • ok. 100 g żółtego sera, ja użyłam goudy
  • łyżki masła
  • sól, pieprz
Zaczynamy od włączenia piekarnika- niech nagrzewa się do 190 stopni. W tym czasie kroimy w kostkę cebulę a czosnek przeciskamy przez praskę.

Pomidory zalewamy wrzątkiem, a następnie chłodzimy w zimnej wodzie i ściągamy z nich skórkę- kroimy w kostkę.

Cebulę szklimy na maśle, gdy będzie dobrze podsmażona, dodajemy czosnek i pomidory i podsmażamy wszystko około 3 minuty.

Brokuł myjemy dzielimy na nieduże cząstki i dokładamy na patelnie. Wszystko smażymy kolejne 3 minuty.

W międzyczasie rozmącamy jajka, przyprawiając je solą i pieprzem. Gotową masę jajeczną przelewamy na patelnię i smażymy przez około 5-7 minut na średnim ogniu. Gdy zauważymy, że całość zacznie lekko odchodzić od brzegów naczynia- posypujemy natką pietruszki i serem.

Wkładamy do piekarnika na około 15-20 minut, do momentu aż ser się rozpuści i lekko zrumieni.

Ciepłą potrawę z łatwością przełożycie na talerz odwracając patelnię do góry dnem.

Równie dobrze możecie podawać ją wprost z naczynia, w którym się piekła.