Skip to main content

Zupa cebulowa z ziemniakami w tle.

Uważam, że dobra zupa cebulowa, wymaga kilku trików- wyrazistego doprawienia i pysznego sera, jako dopełnienie całości. Oczywiście cały sekret polega na tym, żeby spełnić te warunki i nie przesadzić. Łatwo przyćmić rozkosznie słodki smak cebuli.

Wersja, którą Wam dzisiaj prezentuję przemyca składnik, który bardzo lubię. Jest to ser scamorza, pochodzący z południowej części Włoch. Należy do tej samej grupy serów co mozarella i provolone, ale oczywiście różni się od nich smakiem i konsystencją. Ma charakterystyczny wygląd, który zawdzięcza procesowi wytwarzania. Z masy serowej formuje się dość długi szeroki wałek, który w 2/3 długości przewiązuje się sznurkiem. Wiesza i suszy do czasu aż ser nabierze lekko żółtego koloru. Pyszna jest także wędzona wersja tego sera. Ale wróćmy do cebulowej.
Składniki na 5 porcji:

  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • por
  • 1/4 średniego selera
  • kawałek kapusty włoskiej
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarna jałowca
  • ząbek czosnku
  • 5 dużych cebul
  • 5 sporych ziemniaków
  • pęczek cienkiego szczypiorku
  • 200 g sera scamorza, lub innego ulubionego (niezbyt słonego)
  • pół łyżki białego pieprzu
  • solidna szczypta gałki muszkatołowej
  • łyżka kwaśnej śmietany
  • łyżeczka brązowego cukru
  • sól
  • woda
  • olej do smażenia (o neutralnym smaku)

Na początek gotujemy wywar z marchewek, pietruszek, pora, selera, kapusty włoskiej. Dodajemy liście laurowe, ziarna jałowca, czosnek i lekko solimy.

Po około 20 minutach gotowania dodajemy obrane ziemniaki (jeśli są duże, kroimy na pół lub ćwiartki).

Cebulę obieramy, kroimy w pióra.

Podsmażamy na rozgrzanym oleju, na wolnym ogniu.

 

Lekko solimy, a gdy zacznie się rumienić- dosypujemy łyżeczkę brązowego cukru.

Chwilę podsmażamy i wyłączamy z ognia. Cukier uwydatni słodki smak cebuli.

W międzyczasie ziemniaki powinny ugotować się do miękkości. Wyciągamy je z wywaru, podobnie jak i resztę składników. Jednak ziemniaki przekładamy do oddzielnego naczynia.

Podlewamy niewielką ilością bulionu i miksujemy/ubijamy- jeśli są mięciutkie, wystarczy rozgnieść.

Do bulionu przekładamy podsmażoną cebulę i gotujemy ok. 10 minut.

Dodajemy ziemniaczaną miksturę.

Doprawiamy pieprzem i gałką.

Gotujemy jeszcze jakieś 10 minut. Próbujemy. Doprawiamy śmietaną.

Pieprzem i solą do smaku- zupa powinna być słodkawa, lekko słona i najlepiej dobrze pikantna. Podajemy posypaną starty serem i posiekanym szczypiorkiem. Świetnym pomysłem jest przygotowanie grzanek. Smacznego!

Kaczka, wcale nie taka dziwaczka

Kaczka nie gości na moim stole zbyt często, przyznaję i karnie biję się za to w pierś, własną, nie kaczą 🙂 Kiedy jednak się pojawia, to zawsze jest duże kulinarne święto, nawet jeśli jest to zwykły obiad w środku tygodnia. Choć muszę przyznać, że każdy nasz wspólny posiłek jest wyjątkowy i wcale nie dlatego, że zdarza się to rzadko. Codziennie jemy wspólnie. Te chwile są cenne i wyjątkowe, bo oprócz zaspokojenia głodu, spożywania czegoś smacznego, są to momenty, kiedy rozmawiamy, omawiamy rodzinne sprawy lub zaśmiewamy z przeróżnych śmiesznotek. Wszyscy lubimy tę część dnia, myślę, że także dzięki takim małym rytuałom jesteśmy taką zgraną drużyną, jaką jesteśmy. Ale dosyć o relacjach rodzinnych, czas na pieczenie kaczuchy!

Składniki:

  • kaczka bez podrobów, ok 2 kg
  • 7 ząbków czosnku
  • łyżka ziarenek pieprzu
  • łyżka gruboziarnistej soli
  • 2 łyżki suszonego majeranku
  • 1/3 szklanki oleju
  • duża cytryna
  • 2 małe jabłka
  • 2 bataty
  • 2 spore marchewki
  • 2 duże ziemniaki
  • 2 spore cebule (np. czerwona i biała)
  • czubata łyżeczka tymianku
  • sól (do doprawienia warzyw)
Kaczkę pozbawiamy resztek piór- jeśli takowe zostały. Skubiemy, najlepiej pęsetą, następnie opalamy nad ogniem, myjemy, także w środku, suszymy. Czosnek obieramy, kroimy w kostkę.

Przekładamy do moździerza. Dosypujemy gruboziarnistą sól, majeranek i ziarna pieprzu. Dolewamy olej i ucieramy na pastę.

Nie musi być to wszystko utarte na gładziutko.

Chodzi najbardziej o uwolnienie olejków z czosnku i rozprowadzenie ich w oleju. Powstałą miksturą nacieramy kaczkę.

Od strony skóry, ale przede wszystkim od środka. Kaczka ma dość grubą i tłustą skórę. Ów tłuszcz będzie nam się podczas pieczenie wytapiał, więc natarcie skóry nie ma aż takiego wielkiego znaczenia. Odstawiamy ptaka na przynajmniej 12h do lodówki. Po tym czasie zabieramy się za przygotowanie bezpośrednio do pieczenia. Dokładnie myjemy i parzymy wrzątkiem cytrynę.

Nacinamy wzdłuż w kilku miejscach, tak żeby jej nie przeciąć.

Jabłka przecinamy na pół i pozbawiamy gniazd nasiennych.

Do środka kaczki wsypujemy jeszcze garstkę majeranku, wkładamy cytrynę i jabłka. Możemy ją zaszyć, jednak nie mamy tutaj do czynienia z farszem, który mógłby ze środka wypłynąć, dlatego polecam wykorzystać inną metodę zamknięcia kaczki. Na końcach płatów skóry od strony kupra, tych, które zostają po bokach, robimy ok 1 cm nacięcia.

Nogi kaczki krzyżujemy i przeplatamy przez stworzone otwory.

Kuper wciskamy do środka.

Od strony szyi możemy otwór zatkać szyją, lub podłożyć pod spód nadmiar skóry i tyle. Kaczkę wkładamy do gęsiarki, lub innego naczynia, które możemy przykryć i w którym pozostanie jeszcze miejsce na późniejsze dołożenie warzyw. Ja, nie dysponując takowym, profesjonalnym naczyniem, piekłam kaczkę w brytfannie o rozmiarach 42×30 cm, a później do przykrycia użyłam folii aluminiowej.

Ptaka wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 210 stopni i pieczemy 30 minut (góra-dół). W międzyczasie obieramy warzywa i kroimy w spore kawałki- ćwiartki lub ósemki.

Gdy kaczka będzie podpieczona, wyciągamy z piekarnika.

Dokładamy warzywa lekko polewając je wytopionym tłuszczem. Oprószamy tymiankiem i odrobiną soli.

Dolewamy 3/4 szklanki wody.

Całość przykrywamy.

Wstawiamy do piekarnika na 2h, jednak temperaturę zmniejszamy do 180 stopni. Po tym czasie kaczkę wyciągamy, odkrywamy, oblewamy jej wierzch sosem z dna brytfanny.

Dopiekamy przez 30 minut. Możemy jeszcze raz oblać wierzch tłuszczem. Jeśli kaczka za wolno będzie się rumieniła- można włączyć od góry opcję grillowania.

Indyk w pomidorach

Kolejna propozycja żeby urozmaicić jadłospis mięsożercom. Taka wersja może być wykorzystana w ramach pysznego obiadu z ulubionymi dodatkami, ale także jako wędlina na kanapkę, czy też składnik pysznej sałatki. Przygotowanie mięska jest banalnie proste. Wykorzystujemy tutaj dobrze komponujące się ze sobą, sprawdzone w wielu innych daniach składniki. Czosnek, bazylia i pomidory- czy to może się nie udać?

Składniki:

  • 700 g piersi z indyka
  • 4 liście laurowe (najlepiej świeże)
  • 10-15 listków bazylii (lub łyżka suszonej)
  • 5 ząbków czosnku
  • 350 ml passaty pomidorowej
  • łyżeczka soli
  • pół łyżeczki-łyżeczka czarnego pieprzu
  • 1/4 szklanki oliwy z oliwek
Mięso oczyszczamy, myjemy, suszymy. Obsypujemy solą i pieprzem. Obkładamy czosnkiem, bazylią i liśćmi laurowymi.

Wkładamy do worka do pieczenia. Polewamy oliwą.

Wstawiamy do lodówki na przynajmniej 2h. Następnie dolewamy passatę, zamykamy woreczek.

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez około 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę i przez 30 minut pieczemy w 160 stopniach.

Mięso po upieczeniu wyjęte z woreczka

Po upieczeniu powstały sos przelewamy do garnka i redukujemy ilość płynu by ładnie zgęstniał.

Kroimy mięsko, polewamy sosem, podajemy z ulubionymi dodatkami.

Złote śledzie z korzenną nutą

Jakie śledzie najczęściej można kupić w polskich sklepach? Niestety nie matjasy, które lubię najbardziej, lecz a’la matjasy. Czy się różnią? Oczywiście. Matjasy to młode ryby, łowione jeszcze przed tarłem. Są może bardziej tłuste, ale ich mięso jest zarazem delikatniejsze i smaczniejsze. Mniej zasolone, nie wymagają namaczania, ale co za tym okres przechowywania jest krótszy od tych a’la matias. Matjasy, czy a’la matjasy warto je jeść, jak wszystkie ryby. Teraz niby dużo mówi się o tym, że zawierają wiele szkodliwych substancji, pochodzących z zanieczyszczonych wód, w których żyją. Mnie jednak najbardziej przekonuje argument, że tak czy siak korzyści z jedzenia ryb jest więcej niż potencjalnych zagrożeń. Dlatego dzisiaj mój pomysł na aromatycznego śledzika- przystawkę. W tym roku zagoszczą na moim wigilijnym stole, czy na Waszym też?

Składniki:
  • 4 płaty ze śledzi
  • 3 śliwki wędzone
  • 3 korzenie kurkumy
  • 4 cm korzenia imbiru
  • 2 ząbki czosnku
  • papryczka chili
  • 2 ziarna kardamonu
  • 3-4 goździki
  • pół łyżeczki czarnego pieprzu
  • olej o neutralnym smaku
  • słoik lub inny pojemnik, w którym śledzie będą się marynowały

Śledzie namaczamy w wodzie jeśli są mocno słone. Osuszamy je, kroimy na kawałki- najlepiej takie na jeden kęs. Przygotowujemy składniki do marynaty. Kroimy śliwki, kurkumę, której nie obierałam tylko wyszorowałam, kroimy obrany imbir, czosnek.

Do słoika wkładamy pokrojone śledzie, przekładamy przyprawami i pozostałymi składnikami, wsypujemy pieprz. Zalewamy olejem, by wszystkie składniki były w nim zanurzone.

Tak przygotowane rybki powinny postać w chłodnym miejscu, minimum 12h.

Karczochy wprost z rzymskiego stołu

Karczochy to bardzo pyszne, a tak mało znane i wykorzystywane u nas warzywo. Są pyszne w każdej postaci. Usmażone w formie czipsów, uduszone, marynowane. Sama roślina wygląda trochę jak przerośnięty oset. To co jemy to kwiatostan, im młodszy tym lepszy. W Polsce karczochów nie uprawia się raczej na masową skalę, choć nie jest to wcale trudne i jest jak najbardziej możliwe, także w naszym klimacie. Najpopularniejsze są w regionie morza śródziemnego, z którego pochodzą. Uprawy w okolicach Rzymu, czy choćby te na zboczach Wezuwiusza w Neapolu są słynne na całym świecie. Dzisiaj bardzo prosty przepis, który uwielbiam, a który, jeśli jeszcze nie próbowaliście karczochów, pozwoli Wam odkryć ich niebanalny smak.

Składniki:
  • 4 karczochy
  • kilka listków mięty
  • garść natki pietruszki
  • 3 ząbki czosnku
  • sól, może być morska, gruboziarnista
  • papryczka chili
  • sok z połowy cytryny
  • woda
  • oliwa z oliwek
Najpierw przygotowujemy karczochy. Odcinamy czubek, jakąś 1/5 od góry. Odrywamy wierzchnie liście- są one lekko zdrewniałe. Następnie usuwamy pozostałości po oderwanych liściach, odcinamy łodygę- choć nie jest to konieczne. Spokojnie możemy zostawić kilka centymetrów łodygi, gdyż jest ona jak najbardziej jadalna. Trzeba ją tylko obrać.

Tak przygotowane karczochy zanurzamy w zimnej wodzie z sokiem z połowy cytryny- dzięki czemu nie ściemnieją.

Czosnek siekamy lub przeciskamy przez praskę. Łączymy z posiekaną miętą i natką pietruszki, rozdrobnionym chili, solą i łyżką oliwy.

Delikatnie rozchylamy płatki karczochów, by struktura była bardziej otwarta.

Następnie między “liście”, gdzieniegdzie wciskamy czosnkowo-ziołową mieszankę.

Odstawiamy na kilkanaście minut. Do przygotowania karczochów potrzebujecie dość wąskiego garnka, tak, by ustawione warzywa nie przewracały się i równo dusiły. A układamy je łodygą/częścią gdzie znajdowała się łodyga do góry. Wlewamy tyle wody, by sięgała 1/3 wysokości warzyw.

Dolewamy kilka łyżek oliwy z oliwek.

Zagotowujemy.

Następnie przykręcamy ogień, przykrywamy i dusimy 25 minut.

Wyławiamy i serwujemy jako przystawkę lub dodatek do dania obiadowego. Świetnie sprawdzi się z dodatkiem odrobiny dobrej jakości oliwy, może być aromatyzowana, na przykład ostrym chili lub miętą.

Pani soczewica z tajemniczym friarielli

Friarielli to moja chyba największa kulinarna, neapolitańska miłość. Kiedy odwiedzam to magiczne miasto, zawsze zajadam z tą roślinką co tylko się da i jeśli tylko mam możliwość, kupuję zapas i zabieram do domu. To jesienne warzywo, należące do kapustowatych, uwiodło mnie smakiem. Znajdziemy je nie tylko na południu Włoch, choć pod różnymi nazwami: broccoletti, cime di rapa, broccoli friarelli, broccoli di rape, rapi albo rapini. Jednakże to na południu jest cenione najbardziej. Każda wizyta w przybytkach serwujących lokalne przysmaki, to nowe potrawy i przepisy, w których rzepa brokułowa staje się królową. W Polsce już można dostać tę zieleninkę, w sklepach ze śródziemnomorskimi produktami lub w sklepach wysyłkowych. Jeśli wpadnie Wam w ręce to koniecznie kupcie i wypróbujcie. Smakiem faktycznie lekko przypomina brokuły, ale jest też leciutko gorzkawa, świeża i wyrazista. Jest świetnym źródłem antyoksydantów, witaminy A, C, K oraz wapnia, żelaza i potasu. A skoro friarielli już nie jest takie tajemnicze… to polecam poniższy przepis.

Składniki na 4 porcje (jako przystawka lub dodatek do dania głównego):

  • 250 g usmażonego już friarielli
  • Szklanka zielonej soczewicy
  • 2 ząbki czosnku
  • sól
  • ostra papryczka chili (ja użyłam 2 suszonych i wyszło dość pikantnie)
  • łyżka masła
Na początek namaczamy soczewicę. Powinna pozostać w wodzie przez ok 1h. Nastawiamy wodę na i gotujemy zgodnie z opisem z opakowania- wrzucamy na wrzątek i gotujemy około 25 minut.

Solimy dopiero na sam koniec. Odcedzamy.

Następnie bierzemy na warsztat friarielli, które udało mi się kupić już usmażone, ale zupełnie niedoprawione. Jeśli kupicie takie gotowe, to upewnijcie się, bo bardzo często jest one już z dodatkiem soli i papryczki. Jeśli liście są w całości- możemy je wcześniej lekko przesiekać. Wrzucamy na patelnię i podgrzewamy.

Przez praskę przeciskamy czosnek, dodajemy. Przyprawiamy odrobiną soli i rozdrobnioną papryczką.

Dokładamy ugotowaną soczewicę.

Dokładamy masło i wszystko razem chwilę podsmażamy.

Próbujemy i doprawiamy ostatecznie, wedle upodobań. Serwujemy.

 

Aromatyczne pieczone kotlety

Potrawy z mięsa mielonego są obecne chyba w każdej kuchni na całym świecie. Z różnych rodzajów mięs, w różnej postaci, ale są. Na polskich stołach kotlet mielony króluje, dzieląc się dominacją ze schabowym. Mielone, czy klopsiki- uwielbiam i wprost ubóstwiam je modyfikować. Dla tych, którzy nie przepadają ze względu na ciężkostrawność smażonych potraw, mam propozycję kotletów pieczonych w piekarniku. Są o wiele zdrowsze, a do tego rewelacyjne.

Składniki na ok. 12 kotlecików:

  • 400 g wieprzowiny
  • 200 g wołowiny
  • jajko
  • średnia cebula
  • 3 spore ząbki czosnku
  • solidny pęczek natki pietruszki
  • kilka listków selera, może być seler naciowy
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka pieprzu
  • olej
Mięso mielimy. Mielimy lub ścieramy surową cebulkę i dodajemy do mięsa.

Dodajemy jajko, doprawiamy solą i pieprzem. Czosnek przeciskamy przez praskę i dodajemy.

Liście selera i natkę pietruszki siekamy, dodajemy do masy.

Dodajemy dwie łyżki oleju i dokładnie wyrabiamy masę łącząc wszystkie składniki. Formujemy niezbyt duże kotlety, nacierając je lekko olejem.

Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Pieczemy około 30 minut w 190 stopniach, dolna i górna grzałka. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

Sałatka- miks pieczonych warzyw

Bardzo lubię grillowane lub pieczone warzywa. Lubię serwować je, jako dodatek przy okazji przyjęć w ogrodzie. Problem jednak tkwi w tym, że mój grill jest mały i muszę wybierać, co przyrządzam w pierwszej kolejności. Dlatego postanowiłam przyspieszyć ten proces, aby wszystko można było zjeść w połączeniu ze sobą. Odpaliłam piekarnik i upiekłam warzywka, tworząc z nich pyszną sałatkę, którą zaserwowałam do grillowanego mięsiwa.

Potrzebne składniki na dużą miskę sałatki to:

  • 3 średnie cukinie
  • 2 główki czosnku
  • 4 średnie bataty
  • 4 średnie marchewki
  • 1,5 czerwonej papryki
  • 1,5 żółtej papryki
  • 4 średnie czerwone cebule
  • 4 gałązki selera naciowego
  • dwie łyżki octu jabłkowego
  • 6 łyżek sosu Worcester
  • 1/4 szklanki oliwy z oliwek
  • sok z jednej cytryny
  • łyżeczka miodu
  • sól i pieprz
  • świeży rozmaryn
  • olej lub oliwa (nadająca się do pieczenia)
  • pół pęczka natki pietruszki
  • świeża kolendra
  • kilka orzechów włoskich
Cukinię kroimy w plastry, ewentualnie jeszcze na połówki. Kroimy czosnek na pół. Układamy na blaszce, skrapiamy wszystko olejem, lekko solimy i pieprzymy.

Na drugiej blaszce lądują marchewki i bataty, do których dokładamy kilka gałązek rozmarynu oraz przepołowioną główkę czosnku. Pieczemy w 200 stopniach, z włączoną górną i dolną grzałką, ewentualnie z opcją grillowania. Pamiętajcie żeby warzyw nie było za dużo- wtedy raczej się ugotują we własnych sokach niż upieką. Marchewki i bataty wyciągamy po około 10-15 minutach, gdy tylko zmiękną.

Cukinię trzymamy nieco dłużej, by się ładnie zrumieniła.

Warzywa przekładamy na papierowy ręcznik, i studzimy. Dobrze jest je rozłożyć, na sporej powierzchni, by szybko straciły temperaturę i za bardzo nie rozmiękły. Pieczemy następne warzywka. Paprykę kroimy w nieduże kąski, skrapiamy oliwą, lekko solimy i pieprzymy, układamy na blaszce.

Na drugą blaszkę trafia pokrojony seler naciowy i cebula,

którą uprzednio kroimy na pół, rozdzielamy warstwy, skrapiamy je octem jabłkowym, solimy i pieprzymy.

Pieczemy aż się zrumienią. Studzimy. Cebulę po upieczeniu kroimy w pióra.

Wszystko mieszamy ze sobą. Z soku z cytryny, miodu, sosu Worcester i oliwy z oliwek przygotowujemy dressing, który doprawiamy solą i pieprzem, a następnie polewamy nim warzywka.

Siekamy pietruszkę i kolendrę.

Mieszamy, dorzucamy kilka rozdrobnionych orzechów dla chrupkości i gotowe 🙂

Czosnek służył nam wyłącznie do dodania aromatu warzywom, nie dodajemy go do naszej sałatki, ale upieczony, mięciutki możemy rozgnieść widelcem, wymieszać z jogurtem i stworzyć cudowny, czosnkowy sos, który idealnie pasował będzie na przykład do grillowanej karkówki. Smacznego

Z mięskiem i szpinakiem

Dzisiaj kuchnia serwuje makaron ze szpinakiem, który jest skarbnicą zdrowia i z mięskiem z kiełbasek, które, nie miejcie złudzeń, zawsze będzie inne w smaku niż zwykłe mielone. Makaron można przygotować na niezliczoną ilość sposobów.  Jest łaskawy dla wszelkich smaków. Jeden mały składnik potrafi zmienić dobrze znane danie w zupełnie inne. Niemalże cokolwiek wyciągniemy z naszej lodówki, czy spiżarni i połączymy to z makaronem, stworzy nam potrawę. Polecam Wam poeksperymentować- to jest największe piękno i przygoda w kuchni.

Do przygotowania dania potrzebujecie (3-4 porcje):
  • 4 surowych kiełbasek wieprzowych (ok 400-500 g)
  • 500 g świeżego szpinaku “baby”
  • 2 cebule dymki
  • 3 ząbków czosnku
  • łyżki kwaśnej śmietany
  • soli i pieprzu
  • wody
  • oleju do smażenia
  • 400 g makaronu
  • łyżki startego parmezanu
Na rozgrzanym oleju podsmażamy cebulkę.

Z surowych kiełbasek wyjmujemy mięso i lekko je rozdrabniamy.

Smażymy razem z zeszkloną cebulką.

Myjemy szpinak i dorzucamy go na patelnię, gdy tylko mięso jest gotowe.

Wszystko dusimy razem z przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Szpinak odda na patelnię sporo wody, pod koniec gotowania dodajemy do niej solidną łyżkę kwaśnej śmietany. W razie konieczności podlejcie zawartość patelni wodą, chcemy uzyskać tylko niewielką ilość sosu, który połączy całość z makaronem. Próbujemy i doprawiamy solą i pieprzem.

Pamiętajcie, że kiełbasa jest już przyprawiona- dlatego z dosmaczaniem najlepiej poczekać do samego końca . Teraz wystarczy już tylko ugotować ulubiony makaron i całość podawać lekko posypaną parmezanem.

A tak na marginesie- pamiętajcie, że jeśli makaronowe danie kiedykolwiek wyjdzie Wam zbyt suche, to najlepszym rozwiązaniem, aby je ratować, jest po prostu polanie dobrą oliwą z oliwek, która jest cudownym nośnikiem smaku no i sama w sobie jest pyszna. 🙂
Smacznego

Ekspresowy dorszyk

Kolekcjonuję wszelkie ciekawe pomysły na przygotowanie pysznej, zdrowej rybki. Ten, jak większość moich przepisów ostatnio, inspirowany jest kuchnią południowych rejonów Włoch. Lekkie, aromatyczne, pyszne danie, może być pożywnym obiadem lub lekką kolacją. To jest magia, którą w gotowaniu kocham najbardziej- z tak niewielu składników można stworzyć coś bardzo smacznego.

Proporcje poniżej podanych składników zależą oczywiście od ilości głównego składnik, czyli ryby. Ja wykorzystałam około 400 g filetów z dorsza ze skórą. Ponad to przygotujcie:
  • około 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 4-5 średnich ząbków czosnku
  • nieco płatków chili- ilość zależy od stopnia ostrości, jaką lubicie
  • natka pietruszki
  • 0,5 l wody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • sok z cytryny

Na patelnię wlałam oliwę, wrzuciłam pokrojony w plastry czosnek i podsmażałam go z każdej strony, aromatyzując przy tym oliwę. Gdy czosnek osiągnął rozkosznie złotą barwę dorzuciłam chili i po minucie dolałam wodę i dodałam sól. Woda wlana na rozgrzaną oliwę powinna wywołać reakcję ostrego bulgotania, wręcz pienienia się.

Wtedy wkładamy na patelnię dorsza, skórą do dołu.

Dodajemy natkę pietruszki i trzymamy na ogniu przez 3-5 minut, w zależności od grubości filetów. Lekko mieszamy.

Potem wyłączamy ogień, przykrywamy patelnię i po następnych 2-3 minutach rybka jest już gotowa. Dzięki takiemu przygotowaniu ryba jest soczysta, ma delikatny smak, w którym jednak odnaleźć można zarówno czosnkowy, pietruszkowy jak i lekko ostry posmak. Na koniec skrapiamy sokiem z cytryny i szamiemy 🙂