Skip to main content

Zupa papryką doprawiona

Nie jest to zupa paprykowa w klasycznym rozumieniu. Taką już kiedyś prezentowałam. Piekłam paprykę i robiłam z niej pyszny krem. Ta zupa to aromatyczna, solidna, rozgrzewająca porcja energii, dosmaczona papryką w kilku odsłonach. Zaciekawieni? Sprawdźcie przepis koniecznie!

Składniki na 4 porcje:

  • 120 g kaszy pęczak
  • puszka białek fasoli (ok. 250 g po odcedzeniu z zalewy)
  • włoszczyzna na wywar (3 marchewki, 1/4 niedużego selera, por, 2 pietruszki)
  • 2 uda z kurczaka
  • kawałek boczku wędzonego lub innego mięsa, które doda wędzonego posmaku (możecie też po prostu dorzucić odkrojoną, podwędzoną skórę z boczku)
  • 2 ząbki czosnku
  • liść laurowy
  • 2 łyżki ajwaru
  • łyżka pasty chili
  • 1/2 łyżki słodkiej wędzonej papryki w proszku
  • łyżka słodkiej papryki w proszku
  • 1/2 czerwonej surowej papryki
  • 1/4 łyżki brązowego cukru
  • łyżka soku z cytryny
  • sól
  • szczypiorek
Z warzyw i mięsa, z dodatkiem liścia, czosnku i odrobiny soli gotujemy wywar.

Odcedzamy, zachowując marchew i mięso, które dalej wykorzystamy. Do wywaru wsypujemy opłukaną kaszę i gotujemy.

Gdy kasza będzie niemal gotowa, doprawiamy ajwarem, pastą chili oraz papryką w proszku. Mój ajwar nie był pikantny niemal wcale- lepiej sprawdźcie przed użyciem, żeby nie przesadzić z pikanterią.

Dokładamy fasolę i wszystko chwilę gotujemy. Możecie nie dodawać wszystkich przypraw na raz. Dodać część i w razie konieczności doprawić później.

Pod sam koniec gotowania dorzucamy pokrojoną, ugotowaną w wywarze marchewkę oraz bardzo drobno pokrojoną surową paprykę. Marchewka jest miękka więc nie potrzebuje już obróbki cieplnej, natomiast dobrze żeby papryka pozostała chrupiąca- czyli niech nie gotuje się za długo.

Dorzucamy oddzielone od kości mięso kurczaka.

Doprawiamy cukrem.

Dolewamy nieco soku z cytryny.

Próbujemy i doprawiamy jeszcze do smaku solą i pastą chili. Podajemy posypaną szczypiorem.

O paprykowa noga!

Obiad wyszedł przepyszny. Cała rodzina zajadała, aż im się uszy trzęsły. Wiem, zawsze tak piszę… ale po prostu nieudanych kulinarnych prób raczej Wam tutaj nie prezentuję 😉 Także możecie zaufać rekomendacji i nakarmić domowników. Kiedyś usłyszałam, że mięsa z kośćmi nie powinno się podawać gościom, bo nie wiadomo jak to jeść, żeby faktycznie zjeść bez rękoczynów- a jeść rękoma podobno nie wypada, czy coś 😉 Otóż tutaj tego problemu nie będzie i śmiało możecie serwować nawet wybrednym gościom- mięso bowiem pięknie odchodzi od kości, już po jednym wbiciu widelca.

Składniki:

  • 5 nóg kurczaka
  • 1/4 szklanki oleju
  • dwie łyżki słodkiej papryki
  • płaska łyżeczka słodkiej wędzonej papryki
  • solidna łyżka ostrej papryki
  • płaska łyżeczka pieprzu
  • czubata łyżka oregano
  • łyżka czosnku niedźwiedziego
  • płaska łyżka soli
  • 2-3 łyżki ciemnego sosu sojowego
  • 2 łyżki sosu Worcester
  • główka lub dwie czosnku
Kurczaka oczyszczamy, myjemy suszymy. Wszystkie przyprawy mieszamy ze sobą.

Po dodaniu sosu sojowego, sosu Worcester oraz oleju powinna powstać nam dość płynna marynata, którą dokładnie pokrywamy każdy kawałek kurczaka.

Odstawiamy na minimum 2 godziny do zamarynowania. Po tym czasie układamy kurczaka na lekko natłuszczonej olejem blaszce wraz z przekrojonym w poprzek czosnkiem.

Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni, zmniejszając temperaturę do 170 stopni (górna i dolna grzałka). Pieczemy 1 i 10 minut. Po tym czasie zwiększamy lekko temperaturę do jakichś 190 stopni i dopiekamy kurczaka przez kolejne 15-20 minut, polewając go z wierzchu 2-3 razy wytopionym tłuszczem. Moja propozycja podania to towarzystwo ryżu i kapusty kiszonej.

Tortellini w sałatce

Dawno temu usłyszałam o sałatce, której jednym ze składników jest włoskie tortellini, nawet kiedyś miałam okazję spróbować, ale jakoś… nie byłam przekonana do tej potrawy. Poniekąd dlatego, że nie lubię używać gotowców, a jak już zdarzy mi się tortellini zrobić- to raczej znika bardzo szybko i nie ma szans być wykorzystane do żadnej innej potrawy. Wreszcie postanowiłam się przełamać, i w tym wypadku pozbyć tej “zasady”,  w końcu makaronu choćby też nie robię zawsze własnoręcznie 😉 Bez przesady! 😉 Przepis na sałatkę to moja wariacja z wykorzystaniem gotowego tortellini nadziewanego szynką i serem.

Składniki na około 5-7 porcji:

  • 250 g gotowego tortellini z szynką i serem
  • ok 100 g grillowanych karczochów z oleju (mogą być też z lekkiej zalewy octowej)
  • 1 czerwona papryka
  • 1/3 szklanki startego parmezanu
  • ok. 80 g sera żółtego, może być cheddar lub inny ulubiony, ale wyrazistego w smaku
  • 80 g szynki serrano
  • łyżka majonezu
  • 2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
  • pęczek drobnego szczypiorku
  • duży ząbek czosnku
  • czarny pieprz
  • oliwa z oliwek lub dobrej jakości olej
Tortellini gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.

Odcedzamy, przelewamy oliwą żeby się nie posklejały, studzimy. Lekko rozdrabniamy karczochy. Paprykę kroimy w kostkę. Dosypujemy starty parmezan. Ser kroimy w niezbyt małą kostkę. Szynkę także rozdrabniamy. Jeśli macie ją w cieniutkich plastrach, tak jak ja, możecie ją po prostu podzielić na mniejsze kawałki palcami. Siekamy szczypiorek.

Wszystko razem ze sobą mieszamy. Z majonezu, jogurtu, 4 łyżek oliwy, przeciśniętego przez praskę ząbka czosnku i pieprzu tworzymy sos.

Soli nie dodaję, gdyż zarówno tortellini, ser i szynka już dodają sporo słoności. Jeśli sałatkę od razu dzielicie na porcje- proponuję polać ją sosem z wierzchu, będzie ładniej się prezentować. Jeśli jednak całość ma wylądować w dużej misce- to najlepiej wymieszać z sosem.

Jednogarnkowa pychota

 Wszyscy kochamy “jednogarnkowce”. Przede wszystkim dlatego, że zwykle są to dania dość proste w przygotowaniu. Po skończonym pichceniu nie czeka sterta garnków do zmywania, co też jest niewątpliwym plusem. Ja cenię potrawy przygotowywane w jednym naczyniu głównie za to, że absolutnie wszystkie składniki mogą oddać z siebie maksimum tego, co w nich dobre, tworząc bogaty i wielowymiarowy smak. No i za brak naczyń to zmywania też 🙂 Spróbujcie mojej propozycji. Nieco warzyw, mięso z indyka, sporo przenikających się aromatów.
Składniki na 3 porcje:
  • 500 g mielonego mięsa z indyka
  • 2 łyżki bułki tartej
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2-3 łyżki oleju do smażenia
  • duża cebula
  • 6 średnich ziemniaków (ok. 1,2 kg)
  • 500 g pieczarek
  • średnie, raczej kwaśne jabłko
  • zielona papryka
  • 500 ml passaty pomidorowej
  • przyprawy do mięsa: szczypta kminu rzymskiego, łyżeczka czosnku niedźwiedziego, płaska łyżeczka cząbru i tyleż samo oregano, czarny pieprz, sól
  • przyprawy do całości dania: łyżka majeranku, łyżka oregano, sól i pieprz
  • pół szklanki wody
  • natka pietruszki do podania

Na początek w pióra kroimy cebulę i podsmażamy ją na rozgrzanym oleju.

Następnie dodajemy ziemniaki pokrojone na przykład w takie nieco grubsze frytki.

Lekko solimy i podsmażamy kilka minut, mieszając dość często, by ziemniaki nie przywarły. Dolewamy wodę, przykrywamy i dusimy jakieś 10 minut.

Po tym czasie dodajemy pokrojone w plastry pieczarki.

Przykrywamy i dusimy dalej, od czasu do czasu mieszając. Dodajemy pokrojone w kostkę jabłko.

Do garnka trafia oczywiście pokrojone jabłuszko 🙂

Dalej dusimy pod przykryciem. W międzyczasie zajmujemy się mięsem. Dodajemy bułkę i przyprawy, idealnie jeśli utrzecie je wcześniej w moździerzu.

Wyrabiamy mięso na pulpety dodając oliwę z oliwek.

Z powstałej masy formujemy niewielkie kulki.

Bez jajka i nadmiaru bułki mięsko będzie sprężyste i mięciutkie. Gdy ziemniaki będą już miękkie, dodajemy passatę. Przyprawiamy majerankiem i oregano.

Gdy wszystko zacznie razem bulgotać- wkładamy pulpety.

Możecie na chwilę zwiększyć ogień, przykryć garnek, już po chwili mięso powinno się ściąć, co zagwarantuje, że pulpety się nie rozpadną. Zmniejszamy ogień i dusimy jakieś 15 minut. Dokładamy zieloną paprykę i dusimy wszystko jeszcze kolejne 10 minut.

Po tym czasie ziemniaki powinny być miękkie, może nawet zaczną się rozpadać, mięso będzie ugotowane (sprawdźcie to, gdyż czas gotowania zależy od wielkości kulek), a papryka pozostanie lekko chrupiąca. Całość próbujemy, doprawiamy pieprzem i ewentualnie solą. Podajemy z natką pietruszki.

Pomidorowa rolada serowa z pieczarkami i papryką

Dzisiaj wariacja na temat serowej rolady, którą proponowałam jakiś czas temu. Oczywiście jest tak, że jedni wolę tamtą inni tę wersję. Moim zdaniem obie mają ciekawy smak i idealnie sprawdzają się jako przekąska na przyjęciu, niezależnie czy jest to zwykły grill, czy też bardziej elegancka impreza.

Składniki:

  • 400 g żółtego sera
  • szklanka startego parmezanu
  • kulka mozzarelli
  • czubata łyżka majonezu
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • 3 jajka
  • łyżeczka papryki słodkiej
  • łyżeczka papryki ostrej
  • 500 g pieczarek
  • duża czerwona papryka
  • solidna łyżka masła
  • tymianek i oregano, świeże lub suszone
  • 2 średnie cebule (ja użyłam białej i czerwonej)
  • 8 marynowanych kaparów
Żółty ser ścieramy na tarce. Dodajemy pół szklanki parmezanu, majonez, koncentrat pomidorowy, jajka, paprykę słodką i ostrą.

Wszystko razem dokładnie mieszamy.

Wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia tworząc dość równy “placek”.

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 15 minut.

W międzyczasie czyścimy pieczarki, kroimy w niezbyt drobną kostkę, wrzucamy na patelnię, lekko solimy.

Dorzucamy pokrojoną cebulę i dokładamy masło.

Podsmażamy aż woda z grzybów dobrze odparuje, dodajemy pokrojoną paprykę.

Dodajemy zioła, pieprzymy i leciutko solimy, pamiętając o tym, że w daniu używamy sporej ilości sera, który już sam w sobie jest słony.

Dodajemy kapary.

Mieszamy o podsmażamy jeszcze chwilę. Przestudzony farsz wykładamy na lekko przestudzony serowy placek. Nie może być całkiem zimny, gdyż może popękać przy zwijaniu. na farsz wysypujemy resztę parmezanu i rozdrobnioną mozzarellę.

Zwijamy dość ciasno w roladę, zawijamy w papier.

Pieczemy dalej 15 minut, w tej samej temperaturze, po czym zdejmujemy papier i dopiekamy roladę, by ładnie się zrumieniła. Zajmie to kolejne 10 minut. Roladę odstawiamy do wystygnięcia, a najlepiej do schłodzenia przez kilka godzin do lodówki.. Kroimy w klastry i podajemy.

Buraczana rozpusta

Dzisiaj buraczana sałatka, która przypadła do gustu nawet tym, którzy na co dzień nie przepadają za burakami. Ta smakowita bulwa uprawiana była już w I wieku p.n.e. Oprócz cennych witamin i soli mineralnych zawiera także sporą ilość błonnika, kwasu jabłkowego i cytrynowego, czyli substancji, które bardzo korzystnie wpływają na proces trawienny i mogą wspomagać różnego rodzaju prozdrowotne diety. Jeśli macie ochotę na nową odsłonę i ciekawe wykorzystanie rzeczonego warzywa, to gorąco polecam wypróbowanie poniższego przepisu.

Składniki:

  • 3 średnie buraki
  • 3 duże czerwone cebule
  • mała czerwona papryka
  • łyżeczka musztardy francuskiej
  • 2 łyżeczki miodu
  • łyżeczka czarnego pieprzu
  • 2 łyżki jasnego octu winnego
  • sól
  • olej lub oliwa nadająca się do pieczenia
  • folia aluminiowa
Buraki myjemy, odcinamy końcówki.

Każda bulwę z osobna zawijamy w folię.

Układamy na blaszce i pieczemy do miękkości w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. W zależności od wielkości buraków będzie to trwało różnie. Przeciętnej wielkości buraki pieką się około 1,5-2 h. Jeśli macie na to czas, pozostawcie buraki do wystygnięcia w piekarniku lub wyciągnijcie z piekarnika oraz z folii, by szybciej przestygły. Następnie obieramy je i kroimy w spora kostkę.

Polecam użyć do tego celu rękawiczek, inaczej ciężko będzie domyć dłonie. Teraz czas upiec cebulkę. Obieramy, kroimy na ćwiartki i rozdzielamy warstwy. Lekko solimy i pieprzymy, dodajemy oliwę i ocet, dokładnie mieszamy.

Przekładamy na blaszkę i pieczemy około 30 minut w 160 stopniach (góra- dół).

Gdy cebulka zmięknie, studzimy ją.

Kroimy na mniejsze kawałki.

Nie robię tego przed pieczeniem- mniejsze kawałki łatwiej mogłyby się przypalić. Pokrojoną cebulkę dodajemy do buraków. Surową paprykę kroimy w kostkę, nieco drobniejszą niż tą, w którą pokroiliśmy buraki. Dodajemy miód, musztardę, pieprz i sól do smaku.

Gotowe. Smacznego.

Jesienna sałatka

Sałatkę nazwałam jesienną, bo jest z grzybami i papryką. Do tego z moją ukochaną paloną kaszą gryczaną i bundzem, który dotarł dzisiaj do mnie z gór. Jest to dość drogi i słabo dostępny ser, więc możecie zastąpić go na przykład mozzarellą- paradoksalnie niezwykle łatwo ją kupić, jest niemal w każdym sklepie, a przecież nie jest nasza… Marzy mi się, żeby to uległo zmianie… obym się doczekała. Tymczasem sprawdźcie ten jesienny przepis. Kasza o specyficznym, jakby ogniskowym posmaku, słodkawy i delikatny ser, octowe grzybki, słodka i soczysta papryka, a do tego dodająca świeżości natka. Mniam!

Składniki na 2 porcje:

  • 100-150 g kaszy (przed ugotowaniem)
  • 4 ziarna ziela angielskiego
  • 3 liście laurowe
  • pół czerwonej, średniej papryki
  • przynajmniej 150 g bundza
  • 5 niedużych, marynowanych grzybków
  • łyżeczka majonezu
  • czubata łyżka jogurtu naturalnego
  • sól
  • pieprz
  • natka pietruszki
Kaszę gotujemy na sypko w lekko osolonej wodzie, z zielem angielskim i liśćmi laurowymi.

Ser kroimy w kostkę i dodajemy do wystudzonej kaszy.

Dość drobno kroimy grzybki.

Jeśli nie są mocno octowe, możecie dodać ich więcej niż ja, moje miały bardzo intensywny smak. Następnie kroimy paprykę i dodajemy.

Kolejnym składnikiem jest solidna garstka natki pietruszki.

Na koniec lekko solimy, obficie pieprzymy.

Dodajemy majonez i jogurt, mieszamy.

Dobrze jest odstawić sałatkę na jakieś pół godziny, by smaki dobrze się wymieszały. Smacznego!

Słodko-ostra kasza gryczana

Kasza, to jadalne nasiona zbóż, pozbawione łusek, często lekko rozdrobnione. Przez wieki uważana za pokarm biedoty, jest wspaniałym źródłem białka, błonnika, witamin, makro- i mikroelementów. Gdy zamierzam wykorzystać kaszę jako dodatek do obiadu, zawsze gotuję jej nieco więcej. Potem robię z nadwyżki sałatkę, albo inne szybkie danie. Dzisiaj właśnie jedno z nich. Ekspresowe w przygotowaniu i pyszne.

Potrzebne składniki na 2 porcje:

  • 200 g kaszy gryczanej
  • 100 g sera, który dobrze się roztapia, ja użyłam twardej “mozzarelli” z ziołami
  • pół czerwonej papryki
  • podobna ilość ostrych ogórków, na które przepis znajdziecie tutaj ewentualnie zwykłych konserwowych
  • 8 marynowanych kaparów
Kaszę gotujemy na sypko.

Ser kroimy w niezbyt duże kawałki. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię i na wolnym ogniu rozpuszczamy.

W międzyczasie kroimy ogórki, paprykę, rozdrabniamy kapary.

Gdy ser się rozpuści dodajemy kaszę.

Następnie dokładamy warzywa. Wszystko dokładnie mieszamy i smażymy jeszcze około 5 minut, aby smaki się połączyły. Nie użyłam żadnych dodatkowych przypraw. Ogórki i kapary dodały słoności i ostrości, a to wszystko zostało zrównoważone przez słodycz papryki i sera z odrobiną ziół. Smacznego!

Orientalne żarełko

Dzisiaj nieco dalsza kulinarna wyprawa niż zwykle, nie Włochy, nawet nie Europa. Dzisiaj w kuchni króluje Azja. Zdaję sobie sprawę, że te smaki ciężko odtworzyć w domu, można kupić wszystkie składniki, owszem, ale oglądając różne programy kulinarne, patrząc na to, jak przygotowuje się te dania na azjatyckich ulicach… to nie mam złudzeń. Moje danie to jedynie namiastka tego, co można tam spotkać. W Azji nigdy nie byłam, ale z ekranu telewizora wiele razy czułam te cudowne aromaty i mój dzisiejszy przepis właśnie do tych wrażeń nawiązują.

Potrzebne składniki na około 4- 5 porcji:

  • szklanka ryżu
  • 800 g wieprzowiny, na przykład łopatki
  • marchewka
  • pół średniego selera
  • por
  • cebula
  • 40 g marynowanego imbiru
  • dwie ostre papryki
  • duża słodka czerwona papryka
  • 3-4 liście kapusty
  • 5-6 łyżek ciemnego sosu sojowego
  • 5-6 łyżek sosu śliwkowego (ewentualnie można zastąpić dwiema łyżkami brązowego cukru)
  • 500 ml wody
  • tłuszcz do smażenia, najlepiej olej kokosowy, olej z orzeszków ziemnych lub aromatyzowany imbirem
  • mąka
  • mąka ziemniaczana

Ryż gotujemy na sypko.

Mięso kroimy na kawałki i obtaczamy w mące.

Rozgrzewamy tłuszcz i na dość dużym ogniu smażymy mięso.

Gdy już będzie zrumienione dodajemy pokrojoną w pióra cebulę.

Następnie kroimy marchewkę, selera i pora i dorzucamy do naczynia.

Następnie dorzucamy także lekko poszatkowaną kapustę.

Po chwili warzywa “puszczą” wodę. Wtedy doprawiamy całość sosem sojowym.

Sosem śliwkowym.

Mieszamy, dolewamy wodę, dusimy na niewielkim ogniu pod przykryciem, przez około godzinę.

Mięso powinno być już miękkie. Jeśli nie- dusimy dłużej. Następnie dodajemy czerwoną paprykę pokrojoną w sporą kostkę.

Dodajemy posiekany na drobno imbir oraz ostrą papryczkę, dusimy jeszcze jakieś 15 minut.

Jeśli dodacie świeży imbir, dolejcie do dania jeszcze łyżkę lub dwie octu ryżowego lub dwie łyżki soku z cytryny, żeby zbilansować smaki. Marynowany imbir zapewnia już ten lekko kwaśny smak. Wśród składników napisałam, że dodajemy 2 ostre papryczki. Wszystko oczywiście zależy jak ostre są i jaką ostrość chcemy uzyskać. Najlepiej dodać troszkę, chwilę pogotować, spróbować i dopiero ewentualnie dodać więcej. 1/4 łyżki mąki ziemniaczanej rozmącamy z wodą i dodajemy do całości, gotujemy kilka minut, dzięki temu uzyskamy charakterystyczną kisielowatą konsystencję.

Gdy papryka lekko zmięknie, danie jest gotowe. Powinno być wyraziste w smaku, gdyż połączymy je z dość neutralnym ryżem. Dlatego jeśli to konieczne dolejcie jeszcze nieco sosu sojowego, by dodać potrawie słoności. Możemy całość posypać kawałkami ostrej papryki i szczypiorku. Polecam podać ze słodkawą sałatką, widoczną na zdjęciu, na którą przepis podać niebawem 🙂

Gulasz z bałkańską nutą

Gulasz gotuję dość często. To bardzo wdzięczna potrawa, którą można podać na wiele różnych sposobów. Może być mięsny lub wyłącznie warzywny, albo jak w tym przypadku- mieszany. Lubię eksperymentować i dodawać różne składniki, próbując nowych połączeń. Jednak są takie, które sprawdzają się niezawodnie i taką propozycję mam dzisiaj dla Was. Tym razem inspiracją do gotowania był prezent, jaki otrzymałam już jakiś czas temu- przyprawy, które przyleciały do mnie wprost z Bułgarii. Jest to klasyczna mieszanka do potraw mięsnych, którą spokojnie możecie przygotować sami i polecam to zrobić, dzięki temu otrzymacie bardzo aromatyczny posiłek.

Potrzebne składniki (ok. 4-5 porcji):

  • 700 g łopatki wieprzowej
    Przyprawa, której skład jest podany w liście składników
  • duża czerwona papryka
  • 500 g mięsistych pomidorów (ja użyłam jednego, wielkiego, malinowego 🙂 )
  • 2 spore cebule
  • marchewka
  • 1/4 średniego selera
  • mała pietruszka
  • 2 ząbki czosnku
  • kilka liści laurowych
  • 5 ziaren ziela angielskiego
  • łyżeczka mielonej kozieradki
  • łyżeczka czubricy (cząbru górskiego) ewentualnie cząbru ogrodowego
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • łyżeczka ostrej papryki
  • sól
  • olej do smażenia
  • 700 ml wody

Łopatkę myjemy, oczyszczamy, kroimy w sporą kostkę. Kozieradkę, czubricę, paprykę ostrą i słodką oraz płaską łyżeczkę soli mieszamy i tą mieszanką doprawiamy mięso.

Zalewamy 1/3 szklanki oleju, by mięso dobrze się zamarynowało, a wszystkie smaki i aromaty uwolniły.

Odstawiamy do lodówki na przynajmniej 2 h a najlepiej na całą noc. Do garnka wlewamy wodę i zagotowujemy z liśćmi laurowymi i zielem angielskim.

W międzyczasie rozgrzewamy patelnię i na dość sporym ogniu podsmażamy mięsko.

Jeśli nie macie dużej patelni, smażcie mięso porcjami. Jeśli włożycie go na patelnię zbyt dużo, zamiast się podsmażyć zacznie puszczać sok i będzie się dusiło, a nie smażyło. Nie dolewamy żadnego tłuszczu- wykorzystujemy olej z marynaty. Gdy mięso jest solidnie przyrumienione, przekładamy je do gotującej się wody.

Następnie, na tej samej patelni rozgrzewamy kilka łyżek oleju i podsmażamy na niej pokrojoną w pióra cebulę.

Zeszkloną cebulę przekładamy do garnka z mięsem. Na koniec, na tę samą patelnię trafiają pokrojone w cienkie plastry lub nieduże słupki warzywa oraz czosnek.

Chwilkę podsmażamy i przekładamy do garnka.

Wszystko dusimy przez około 1 h, pod przykryciem, na niewielki ogniu, od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie mięsko powinno być wręcz rozpadające się. Dokładamy pokrojoną w sporą kostkę czerwoną paprykę.

Gotujemy jakieś 5-10 minut. W międzyczasie obieramy ze skórki pomidory. Najszybciej zrobimy to jeśli natniemy lekko skórkę, a następnie zalejemy wrzątkiem.

Po chwili pomidora wyciągamy, możemy go jeszcze zalać bardzo zimną wodą, może być z lodem, ale zimna z kranu powinna wystarczyć. Dzięki temu skórka odejdzie bez najmniejszego problemu.

Pomidory kroimy w kostkę i dodajemy do reszty składników.

Wybierzmy naprawdę dojrzałe i mięsiste pomidory, będą wymagały jedynie kilku minut gotowania. Gdy pomidory ładnie się rozpadną, gulasz jest właściwie gotowy.

Polecam spróbować i ewentualnie doprawić solą lub ostrą papryką- ja to zrobiłam, gdyż lubię naprawdę ostre potrawy.

Sposób podania tym razem zaproponował mój brat, który właśnie wrócił z wyprawy do Czech i przywiózł knedliki, które bardzo lubi. Dzięki temu powstał węgierski gulasz z bułgarską nutą i czeskim dodatkiem 😉