Skip to main content

Szałwia w cieście

Szałwia, jak już kiedyś wspominałam, do niedawna kojarzyła mi się raczej z bólem gardła czy zęba i płukanką na bazie tego zioła. Odkąd stosuję ją w kuchni, jestem coraz bardziej zakochana. Od zawsze chciałam wypróbować przepis na szałwię smażoną w cieście. Przestudiowałam wiele wersji przepisów, wypróbowałam kilka i ostatecznie stworzyłam własny. Przekąska wyszła super smaczna, jest jednak jedna trudność. Większość dostępnych u nas krzaczków po prostu się nie nadaje. Nie dość, że mają nieduże listki, to przede wszystkim są mało mięsiste, a przez to mniej aromatyczne. Nie wiem, czy to kwestia gatunku…ale do przygotowania tego dania potrzebujecie jak największych i najgrubszych, by faktycznie czuć smak tego wspaniałego zielska 😉

Read More

Mozzarella z niespodzianką

Choć wakacje mają się niestety ku końcowi, to prowokuję słoneczko i sprowadzam na swój stół wszystko, co choć w najmniejszym stopniu przywołuje radosne letnie chwile. Kiedy o nich myślę, to natychmiast mam w głowie obrazy z mojej ukochanej Italii, do której tęsknię i już nie mogę doczekać się następnej wyprawy, która w tym roku jeszcze przede mną. Tymczasem… lekkie i pyszne jedzonko, to jest to, czego potrzebuję, by lżej przejść przez zmianę aury i cierpliwie czekać na włoskie przygody. Przystawka z mozzarelli sprawdza się zawsze idealnie. Próbowaliście jej w takiej formie?

Read More

Zielona fasolka w białym sosie

Tworząc ten wpis, wybierałam kategorie, do których zawsze przypisuję moje receptury. Wybrałam kilka z nich i przyszło mi do głowy- dlaczego nie umieścić tego przepisu wśród głównych dań? Jak dla mnie, zwłaszcza w upalne dni, taka fasolka, to posiłek, do którego już nic więcej nie potrzebuję. Klasycznie z masłem i bułką tartą, z dodatkiem pomidorów albo tak, jak proponuję dzisiaj, z aromatycznym beszamelem. Jeszcze odnajdziecie późniejsze odmiany fasolki, która właśnie teraz jest dostępna i jeszcze nie ma tych irytujących twardych włókien. Ba, pojawiły się już także odmiany fasolki, która tych włókien wcale nie posiada! Ale przyznam uczciwie, że na moim targu ich nie spotkałam. A czy Wy się na nią natknęliście? W każdym razie, wypróbujcie moją propozycję na podanie tego pysznego warzywa. Smacznego!

Read More

Botwinkowa inaczej

Danie bardzo przypadło mi do gustu. Wcześniej nie łączyłam buraczków z pomidorami w jednej zupie, więc postanowiłam zaspokoić swoją ciekawość smaku. Okazało się, że to całkiem trafiony pomysł. Teraz często będę tak łączyła wspomniane składniki. Wypróbujcie!


Składniki na ok. 4 porcje dość gęstej zupy:

  • 2 pęczki botwiny
  • 200 g białej fasoli
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • kości/kawałki mięsa na wywar (najlepiej drobiowe i wołowe)
  • 3 marchewki
  • duża pietruszka
  • por
  • mały seler
  • 2 ząbki czosnku
  • cebula
  • kawałek kapusty
  • 2 liście laurowe
  • 3-4 ziemniaki
  • 1/3 łyżeczki kminu rzymskiego
  • łyżeczka cząbru
  • łyżeczka oregano
  • sól i pieprz do smaku
Fasolę moczymy przez całą noc w wodzie. Następnego dnia odcedzamy, zalewamy nową wodą, lekko solimy i gotujemy do miękkości.

Z kości i włoszczyzny, z dodatkiem kapusty, czosnku, liści laurowych, cebuli, odrobiny soli i pieprzu, gotujemy wywar.

Około 1h. Po tym czasie wyciągamy wszystkie składniki.

Do czystego wywaru dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, oraz buraczki i łodygi botwinki.

Gdy zmiękną, dorzucamy posiekane liście i ugotowaną fasolę, gotujemy jakieś 5-10 minut.

Zaprawiamy koncentratem pomidorowym.

Doprawiamy utartym kminem rzymskim, cząbrem i oregano. Solą i pieprzem do smaku.

By zneutralizować szczawiany podajemy na przykład z ugotowanym na twardo jajkiem.

Karczochy. I kropka.

Zadusiłam karczochy! A co! Znacie to warzywo? Ja uwielbiam. Wiem, że jest z nim trochę tak,  jak z brukselką, na przykład, i niektórych trzeba do nich dość natarczywie przekonywać… mam nadzieję, że teraz, ze względu na zbliżający się na nie główny sezon, będą bardziej dostępne także i u nas, i że którymś z prezentowanych przepisów przekonam Was do spróbowania tych pychotek.

Składniki na 2-3 porcje:

  • 5 karczochów
  • 2 ząbki czosnku
  • papryczka chili
  • kawałek cebuli
  • sól
  • 300 ml wody (ewentualnie pół na pół z białym wytrawnym winem)
  • oliwa do smażenia
  • woda +sok z połowy cytryny (przygotowanie karczochów)
Najbardziej pracochłonna część, to przygotowanie karczochów do gotowania. Wbrew pozorom wcale nie jest to trudne. Przygotowujemy garnek z zimną wodą, wyciskamy doń sok z połówki cytryny, możemy śmiało wrzucić też pozostałość po wyciskaniu.

Odcinamy łodygę, nie powinna być dłuższa niż mniej więcej 3 cm.

Zdejmujemy wierzchnie liście, około 3-4 warstwy.

Odcinamy pozostałości po tych liściach u nasady, przy okazji obierając łodygę. Odcinamy górę karczocha, mniej więcej w połowie (nie wliczając w to łodygi).

Niestety straty są dość spore, ale te części są po prostu twarde. Każdą główkę przecinamy na pół.

W środku, tuż nad łodygą, znajdziemy miejsce z cieniutkimi włoskami. Wyciągamy je przy pomocy łyżeczki.

Połówki kroimy jeszcze na pół i natychmiast wkładamy do wody z cytryną, by nie ściemniały.

W naczyniu rozgrzewamy oliwę. Na rozgrzanej podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę.

W międzyczasie kroimy także czosnek i ostrą papryczkę. Gdy cebula będzie zrumieniona, dorzucamy także te składniki.

Po 1-2 smażenia dokładamy karczochy.

Zalewamy wodą- ja przecedziłam z wszelkich zanieczyszczeń wodę z cytryną, w której karczochy się moczyły.

Do tego przepisu świetnie sprawdza się też białe wino, ale jeśli chcecie poznać naturalny smak tego warzywa, to polecam z tego składnika zrezygnować. Lekko solimy, 1/4-1/3 łyżeczką soli. Przykrywamy i na średnim ogniu dusimy do miękkości. Zwykle zajmuje to około 15 minut, ale oczywiście najlepiej sprawdzać w międzyczasie, czy są miękkie.

Podajemy jako przystawkę lub dodatek do obiadu. Ja zwykle przygotowuję mieszankę dobrej oliwy z octem balsamicznym i ostrą papryczką, lekko polewam. Pychota!

Zupa ogórczasta

Zupa ogórkowa kojarzy mi się z wersją z ogórków kiszonych. Przynajmniej taka zawsze gościła na moim stole. Pierwszy raz skusiłam się na ugotowanie jej ze świeżych, nieprzetworzonych ogórków, dlatego nazwałam ją “ogórczastą”, dla odróżnienia 😉 Wyszła pyszna i aromatyczna. Moi współbiesiadnicy byli zaskoczenia, że nie jest ostra i mocno podkręcona przyprawami, jak to zwykle moje potrawy, ale nie ma co ukrywać- niektóre smaki wymagają odpowiedzialnego traktowania. Żeby oddać ogórkowi, co mu się należy, powściągnęłam swoje zapędy i wyszło cudownie. Polecam!

Składniki na ok. 5 porcji:

  • 3 średnie, długie ogórki (ok. 800 g)
  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • por
  • 1/2 średniego selera
  • 3 średnie ziemniaki
  • 1/2 średniej cebuli
  • 3 ząbki czosnku
  • 3-4 łyżki oleju
  • duża łyżka masła
  • 5 jajek
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki sproszkowanego kminu rzymskiego
  • sól
  • pieprz
Jajka gotujemy na twardo. Pietruszki, marchewki, selera i pół pora (zieloną część) wkładamy do garnka i gotujemy bulion.

Dodajemy obrany czosnek.

Lekko solimy. W międzyczasie dokładnie myjemy ogórki. Możecie je obrać, ja jednak tego nie zrobiłam, tylko porządnie wyszorowałam- dzięki temu zupa miała ładniejszy kolor i nieco tekstury. Kroimy je w kostkę.

W kostkę kroimy także ziemniaki. Na patelni rozgrzewamy olej i masło.

Na średnim ogniu podsmażamy ziemniaki, przez około 5-7 minut.

Rozdrabniamy pora i cebulę.

Dodajemy do smażących się ziemniaków.

Gdy cebula się zeszkli- dodajemy ogórki i wszystko smażymy kilka minut.

W międzyczasie wyciągamy z bulionu ugotowane warzywa, zostawiamy jedynie ząbki czosnku.

Do wywaru wkładamy zawartość patelni.

Wszystko razem miksujemy.

Doprawiamy śmietaną.

Dolewamy sok z cytryny.

Doprawiamy kminem, solą i pieprzem do smaku.

Dokładamy koperek. Proponuję podać z ugotowanym na twardo jajkiem, świetnie smakuje z kiełkami rzodkiewki, do tego jakaś grzaneczka i cudowny obiad gotowy!

Kotlety z kaszy i fasoli

Te kotleciki to świetny pomysł na bezmięsny apetyt. Są pyszne i pożywne. Duża ilość aromatycznych przypraw sprawia, że są wyraziste w smaku, a moim zdaniem, właśnie wyrazistości często brakuje takim daniom. Robiłam je pierwszy raz i przyznam, że efekt bardzo przyjemnie mnie zaskoczył. Bardzo Wam polecam!

Składniki na ok. 15 niedużych kotlecików:

  • 300 g kaszy pęczak
  • puszka czerwonej fasoli (250 g po odsączeniu)
  • 3 jajka
  • pół pęczka drobnego szczypioru
  • ząbek czosnku
  • bułka tarta
  • pół łyżeczki płatków chili
  • łyżeczka ziaren kolendry (pół łyżeczki proszku)
  • łyżeczka czerwonej słodkiej papryki
  • łyżeczka curry
  • łyżeczka kurkumy
  • sól
  • woda

W lekko osolonej wodzie gotujemy kaszę, na sypko.

Gotujemy 2 jajka na twardo.

Fasolę odcedzamy z zalewy, ale nie płuczemy, ta wilgoć nam się przyda. Wyciskamy do niej ząbek czosnku.

Miksujemy na gładką masę.

 

Dodajemy posiekany szczypiorek.

Dodajemy ugotowane, pokrojone niezbyt drobno jajka.

Mieszamy.

Dodajemy ugotowaną do miękkości, ostudzoną kaszę.

Dosypujemy ok. 1-2 łyżki bułki tartej.

Chili i kolendrę w ziarnach rozbijamy w moździerzu, dodajemy do masy.

Dosypujemy resztę przypraw, paprykę słodką, curry, kurkumę.

Wszystko dokładnie mieszamy. Próbujemy i doprawiamy do smaku solą. Dodajemy surowe jajko i ewentualnie jeszcze nieco bułki. Formujemy kotleciki, obtaczamy w bułce.

Warto włożyć je na 30-60 minut do lodówki a następnie jeszcze raz ścisnąć, by lepiej scalić wszystkie składniki. Rozgrzewamy sporą ilość oleju i na dość dużym ogniu smażymy kotleciki z obu stron do zrumienienia.

Uwaga! Jeśli w trakcie smażenia od kotlecików oddzieli Wam się nieco kaszy- usuńcie ją przed włożeniem następnej partii na przykład przy pomocy łyżki cedzakowej. Taka kasza może zacząć strzelać niczym popcorn!

Warzywa pyszne, jak umami ;)

Jeśli myślicie, że tytułując dzisiejszy wpis zrobiłam “literówkę”, to już tłumaczę, że jednak nie. Potrawa została wymyślona na poczekaniu i znowu wyszło pysznie. Trochę w ramach testu składnika jakim jest wyciąg drożdżowy, powstający podczas procesu warzenia piwa, wyjątkowej przyprawy. Smak umami do kwadratu. Cóż to takiego? Chyba kiedyś już o tym pisałam. Nazwa pochodzi z języka japońskiego i określa coś pysznego, smak, który odczuwamy dzięki receptorom kwasu glutaminowego. Smak umami to piąty smak, który naukowcy wyodrębnili od smaku słonego stosunkowo niedawno, bo w 2000 roku. Ciężko go opisać, jest intensywny, jakby “rosołowy”, skondensowany. Występuje w mięsie i serach, sosie sojowym i rybnym, ale także między innymi w pomidorach, grzybach i brokułach.
Składniki na 4 porcje:

  • 4-5 średnich ziemniaków
  • 2 średnie cukinie (o wadze około:
  • duża cebula
  • 200 g białej kapusty
  • 2 ząbki czosnku
  • puszka czerwonej fasoli
  • 200 g salami, na przykład typu cacciatore
  • 100 g boczku
  • garść oliwek
  • spora szczypta cynamonu
  • szczypta kminu rzymskiego (najlepiej sproszkowanego)
  • czubata łyżeczka średnio ostrej przyprawy curry
  • łyżeczka pieprzu kolorowego
  • pół łyżeczki mięty
  • łyżeczka rozmarynu
  • solidna łyżka kwaśniej śmietany
  • płaska łyżeczka Marmite (lub innego ekstraktu drożdżowego np. Vegemite)
  • 700 ml wody/bulionu, najlepiej ugotowanego na wędzonce
  • ewentualnie sól do smaku

Na dużej patelni/rondlu podsmażamy pokrojony w kostkę boczek i salami.

 

Gdy będą ładnie przyrumieniona- dodajemy cebulę i poszatkowaną kapustę, podsmażamy.

Dodajemy ziemniaki, najlepiej pokrojone w sporą kostkę (większą niż do zupy).

Podsmażamy. Dodajemy 2/3 bulionu.

Gdy ziemniaki będę już niemal całkowicie miękkie, dodajemy cukinię pokrojoną w plastry, a następnie te przekrojone na pół.

Po ok 5 minutach dodajemy odcedzoną fasolę oraz oliwki- pokrojone lub w całości.

Jeśli to konieczne- dolewamy resztę bulionu. Dodajemy miętę, rozmaryn i pieprz. Ja rozcierałam je wcześniej w moździerzy. Dodajemy także curry i cynamon.

Chwilę wszystko razem dusimy. Doprawiamy śmietaną.

Na koniec dodajemy Marmite.

Dokładnie mieszamy, chwilę dusimy. Próbujemy i ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem- ten krok jest niezbędny, zwłaszcza jeśli użyjecie wody, a nie doprawionego już bulionu.

Zupa cebulowa z ziemniakami w tle.

Uważam, że dobra zupa cebulowa, wymaga kilku trików- wyrazistego doprawienia i pysznego sera, jako dopełnienie całości. Oczywiście cały sekret polega na tym, żeby spełnić te warunki i nie przesadzić. Łatwo przyćmić rozkosznie słodki smak cebuli.

Wersja, którą Wam dzisiaj prezentuję przemyca składnik, który bardzo lubię. Jest to ser scamorza, pochodzący z południowej części Włoch. Należy do tej samej grupy serów co mozarella i provolone, ale oczywiście różni się od nich smakiem i konsystencją. Ma charakterystyczny wygląd, który zawdzięcza procesowi wytwarzania. Z masy serowej formuje się dość długi szeroki wałek, który w 2/3 długości przewiązuje się sznurkiem. Wiesza i suszy do czasu aż ser nabierze lekko żółtego koloru. Pyszna jest także wędzona wersja tego sera. Ale wróćmy do cebulowej.
Składniki na 5 porcji:

  • 3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • por
  • 1/4 średniego selera
  • kawałek kapusty włoskiej
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarna jałowca
  • ząbek czosnku
  • 5 dużych cebul
  • 5 sporych ziemniaków
  • pęczek cienkiego szczypiorku
  • 200 g sera scamorza, lub innego ulubionego (niezbyt słonego)
  • pół łyżki białego pieprzu
  • solidna szczypta gałki muszkatołowej
  • łyżka kwaśnej śmietany
  • łyżeczka brązowego cukru
  • sól
  • woda
  • olej do smażenia (o neutralnym smaku)

Na początek gotujemy wywar z marchewek, pietruszek, pora, selera, kapusty włoskiej. Dodajemy liście laurowe, ziarna jałowca, czosnek i lekko solimy.

Po około 20 minutach gotowania dodajemy obrane ziemniaki (jeśli są duże, kroimy na pół lub ćwiartki).

Cebulę obieramy, kroimy w pióra.

Podsmażamy na rozgrzanym oleju, na wolnym ogniu.

 

Lekko solimy, a gdy zacznie się rumienić- dosypujemy łyżeczkę brązowego cukru.

Chwilę podsmażamy i wyłączamy z ognia. Cukier uwydatni słodki smak cebuli.

W międzyczasie ziemniaki powinny ugotować się do miękkości. Wyciągamy je z wywaru, podobnie jak i resztę składników. Jednak ziemniaki przekładamy do oddzielnego naczynia.

Podlewamy niewielką ilością bulionu i miksujemy/ubijamy- jeśli są mięciutkie, wystarczy rozgnieść.

Do bulionu przekładamy podsmażoną cebulę i gotujemy ok. 10 minut.

Dodajemy ziemniaczaną miksturę.

Doprawiamy pieprzem i gałką.

Gotujemy jeszcze jakieś 10 minut. Próbujemy. Doprawiamy śmietaną.

Pieprzem i solą do smaku- zupa powinna być słodkawa, lekko słona i najlepiej dobrze pikantna. Podajemy posypaną starty serem i posiekanym szczypiorkiem. Świetnym pomysłem jest przygotowanie grzanek. Smacznego!

Ziemniaczane pączuszki z niespodzianką

Ta przekąska ma jedną wadę, ciężko się powstrzymać przed zjedzeniem jej, kiedy jest jeszcze super gorąca. Oj, nie raz z łakomstwa poparzyłam język 😉 Jednak, w końcu to nic odkrywczego, że połączenie pomidorów, sera i bazylii jest po prostu mistrzowskie, a do tego podsmażone ziemniaczki- to nie mogło się nie udać! Przygotowanie wcale nie wymaga ani wiele czasu ani też specjalnych umiejętności czy wprawy, więc wypróbujcie.

Potrzebne składniki na 10 przekąsek to:

  • 500 g ziemniaków
  • ok. 3/4 szklanki mąki (mniej jeśli ziemniaki są “wczorajsze”)
  • 10 pomidorków koktajlowych
  • 10 listków bazylii
  • ok. 100 g żółtego sera
  • jajko
  • sól i pieprz
  • olej do smażenia
Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości w osolonej wodzie.

Przestudzone przeciskamy przez praskę.

Mieszamy z mąką, jajkiem. Doprawiamy solą i sporą ilością pieprzu.

Ciasto powinno być wilgotne, ale nie za bardzo, by nie przyklejało się do dłoni- w razie konieczności dosypujemy nieco mąki.

Myjemy pomidory i liście bazylii. Ser ścieramy na tarce.

Bierzemy nieco ciasta- mniej więcej wielkości pomidora. Rozpłaszczamy na dłoni na placek. Na środku układamy nieco sera, listek bazylii i pomidorka.

Z ciasta tworzymy otoczkę wokół pomidora i pozostałych składników. Oprószamy mąką.

Rozgrzewamy tłuszcz i smażymy pączuszki na średnim ogniu na złoty kolor.

Pycha! Najlepiej smakują na ciepło, ale zbyt gorących też nie jedzcie, bo gorący pomidor i ser mogą poparzyć języki zbyt niecierpliwych łakomczuchów. Po usmażeniu lepiej odczekajcie kilka minut 😉